Ten dzień zapowiadał się zupełnie zwyczajnie. W garnku odgrzewał się bigos, a Anna Motłoch (53 l.) z Grzegorzowic Małych (woj. małopolskie) co chwila próbowała go, badając, czy aby zadowoli wrażliwe podniebienie syna. A on właśnie wrócił do domu. Krzysztof M. (31 l.) z zadowoleniem wciągnął w nozdrza bukiet zapachów płynący z kuchni. Zasiadł przy stole i oczekiwał na podanie specjału. Niestety, wypił przed obiadem, co podrażniło jego kubki smakowe.
- Co to jest? Sam bym lepszy ugotował - powiedział niegrzecznie. - No to nie jedz - odparła kobieta. I wtedy syn wpadł w furię. Jego oczy nabiegły nienawiścią, chwycił kuchenny nóż i bez ostrzeżenia rzucił się na matkę. Ciął bez opamiętania. Zadał w sumie cztery ciosy. W brzuch i nogę. Potem uciekł z domu zjeść coś "na mieście". Matka ostatkiem sił doczołgała się do sąsiadów. To oni wezwali karetkę. Chwilę potem policja schwytała smakosza. Teraz sąd skazał go na 6 lat więzienia.
>>> Zabił się z broni rodziców
- Krzysiek od zawsze był trudnym dzieckiem, ale często przynosił mi cukierki, tak bez powodu - opowiada pani Anna o synu. Nie ma do niego żalu, odwiedza go regularnie w więzieniu, robi paczki z żywnością. Wybaczyła mu, że omal jej nie zabił.
- Krzyś od małego ma alergię, nie nadaje się do roboty w polu, dlatego został rzeźnikiem, i to dobrym - mówi kobieta i dodaje, że syn potrafi zrobić znakomite kiełbasy i szynki. Ma wyśmienity smak, który jest darem, ale i przekleństwem.