Tomasz przeżył katastrofę, której sam był sprawcą. Do szpitala w Ostrołęce trafił z niegroźnymi dla życia obrażeniami, ale rany na jego psychice już nigdy się nie zagoją. Siostra Tomasza, Agata (†18 l.), była oczkiem w głowie całej rodziny. Uczyła się w klasie maturalnej II Liceum w Ostrołęce. Do szkoły zwykle jeździła autobusem, jednak feralnego dnia zabrała się ze swoim starszym bratem samochodem.
Patrz też: Warszawa: 16-latek znęcał się nad rodziną
Siedzący za kierownicą volkswagena 22-latek zignorował mgłę, która spowiła całą okolicę. Widoczność na szosie nie była większa niż 50 metrów, a mimo to Tomasz postanowił zaimponować siostrze swoimi umiejętnościami kierowcy. Na prostym odcinku szosy wylotowej z Dylewa w stronę Ostrołęki rozpędził samochód i zaczął wyprzedzać jadącą wolno kolumnę samochodów. Kiedy nagle rodzeństwo dostrzegło przed sobą wyłaniający się z mgły autobus PKS, było już za późno. Choć Tomasz desperacko uciekał na lewe pobocze, to manewr ten uratował życie tylko jemu - autobus zmiażdżył doszczętnie tę część auta, w której podróżowała Agata. Dziewczyna zginęła na miejscu. Na szczęście pasażerom autobusu nic się nie stało.
- Podejrzanemu grozi nawet 8 lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci - tłumaczy mł. asp. Sylwester Marczak (29 l.) z policji w Ostrołęce. Jednakże Tomasz za swoją brawurę i brak rozsądku sam wymierzył sobie najbardziej srogą karę. Wyrzuty sumienia nie pozwolą mu już nigdy spokojnie zasnąć.