Na ul. Królewskiej we Wrocławiu wielkie poruszenie. Karetki, radiowozy i wóz strażacki. A w jednym z okien powód całego zamieszania - Adam Z., który siedząc na parapecie na czwartym piętrze, podjął właśnie decyzję, że chce się zabić. Powód zaskakujący - skończyły mu się pieniądze na alkohol.
Przeczytaj koniecznie: Ściągnij: Alkoholowe liczydełko - piłeś? Sprawdź, ile masz promili we krwi
- I jak tu dalej żyć - pomyślał i pewnie skoczyłby w przepaść, gdyby nie policyjny negocjator, który podjechał do desperata na strażackim wysięgniku. Rozmawiali długo. Zapalili po papierosie, aż Adam Z. uznał, że życie jest mu jednak miłe. Chwilę potem był już w karetce gnającej do szpitala psychiatrycznego. - Mężczyzna miał prawie 3 i pół promila alkoholu w organizmie - mówi Kamil Rynkiewicz z wrocławskiej policji. Inicjały desperata zostały zmienione.