Cóż spowodowało u niego ten niepohamowany wybuch zazdrości i wściekłości?! Ten pełen żółci nikczemnik nie mógł przeżyć, że jego sąsiad zaraz wyjedzie swoją nowiutką maszyną do rozrzucania gnoju i spokojnie rozrzuci go sobie na polu.
Waldemar F. o mało nie udusił się z wściekłości, kiedy patrzył na obejście sąsiada. Zadowolony Dariusz N. ładował świeży obornik do nowiutkiego urządzenia. Waldemar stał tymczasem bezradnie koło swojej starej, wielokrotnie naprawianej roztrząsarki. Pełna parującej i drażniącej nozdrza gnojowicy maszyna rozkraczyła się i nie chciała ruszyć. - Jak ja nie mam gnoju na polu, to ty też nie będziesz miał! - rozjuszony widokiem sąsiada zaryczał mężczyzna i zaczął się miotać po podwórku.
Nagle podbiegł do pełnej gnoju przyczepy sąsiada i wymierzył jej kilka kopniaków. Gdy to nic nie dało, podpalił płot. - Niech się ten sk.....n spali - cieszył się, gdy zobaczył płomienie. Na szczęście Dariuszowi N. szybko udało się stłumić ogień. Mściwemu Waldemarowi ciągle było mało. Ciągnikiem zablokował drogę, aby pan Dariusz nie mógł wyjechać z posesji. Agresora uspokoili dopiero policjanci.
Żal do sąsiada w Waldemarze F. potęgował niewątpliwie wypity alkohol. Gnojowy zazdrośnik miał we krwi ponad 2 promile.- A ja wolę ciężko pracować, niż pić i patrzeć jak gospodarka idzie w ruinę - mówi Dariusz N. W ogóle mu nie żal krewkiego sąsiada, który następne 10 lat może teraz spędzić za kratkami.