Wybuch wstrząsnął Manhattanem przed ósmą rano. Jak informował na konferencji szef NYPD James O'Neill, zamachowiec Akayed Ullah (27 l.) wszedł do podziemnego korytarza pod Port Authority Bus Terminal, łączącego Times Square i Eighth Avenue. Tam zdetonował bombę rurową, którą miał przymocowaną do pasa. Wybuch ranił trzy znajdujące się obok osoby. Ranny został też zamachowiec, którego zatrzymano chwilę po eksplozji. Z poparzeniami brzucha i rąk trafił do szpitala.
Na razie wiadomo, że Akayed Ullah to imigrant z Bangladeszu. Mieszkał od siedmiu lat z matką, ojcem i bratem na Brooklynie. Przyznał w czasie przesłuchania, że zaplanował atak w imię terrorystycznej organizacji Państwa Islamskiego, z którą sympatyzował. Miała to być zemsta za niedawne wydarzenia w strefie Gazy. Miał też powiedzieć śledczym, że bombę skonstruował sam, z podzespołów z firmy z elektryką, w której pracował. Pracował nad nią w swoim mieszkaniu.
Burmistrz Bill de Blasio (56 l.) nazwał poniedziałkowy atak wprost "próbą aktu terrorystycznego". Razem z gubernatorem Nowego Jorku, policją i federalnymi organami ścigania zapewnili, że wszelkie konsekwencje zostaną wyciągnięte.