Zdanie "Błagam cię, nie pij już więcej" działało na Witolda F. jak czerwona płachta na byka. Mężczyzna stawał się tak agresywny, że gotów był rozerwać na strzępy swoją małżonkę. Nieraz ubliżał Elizie F. (44 l.) i straszył, że ją zabije. Tym razem swoje groźby postanowił wcielić w życie.
Przez kilkanaście dni z rzędu włóczył się z menelami, a kiedy wracał do domu, wszczynał burdy i prowokował panią Elizę. Gdy kobieta nie wytrzymała i kazała mu przestać pić, w Witolda jakby diabeł wstąpił. Chwycił kuchenny nóż i chciał dźgnąć żonę w brzuch. Rozdygotana kobieta w ostatniej chwili zasłoniła się ręką. Polała się krew. Jakimś cudem jednak spanikowanej kobiecie udało się zabarykadować w łazience.
Mąż furiat nie dał jednak za wygraną. Z nożem w ręku walił w drzwi, grożąc, że zabije żonę. Gdy zorientował się, że kobieta ani myśli wpuścić go do środka, przyniósł baniak z benzyną. - Polał podłogę i darł się, że zaraz ją spali. - Nie pozwoliliśmy mu na to - opowiada roztrzęsiona Aneta (28 l.), córka pani Elizy, która wezwała policję. - Ojciec ciągle straszył mamę. Mówił, że powiesi ją na bramie. Mieliśmy już jego dość. Dobrze, że go zatrzymano - dodaje córka. To, że pijak chciał podpalić żonę, nie budzi wątpliwości. - W mieszkaniu czuć było zapach benzyny - mówi Sławomir Tomaszewski z policji.
Witold F. (48 l.) trafił do aresztu na trzy miesiące. Odpowie za znęcanie się nad żoną, uszkodzenie ciała małżonki oraz narażenie jej na niebezpieczeństwo utraty życia.
Po krwawej awanturze pani Eliza F. (44 l.) trafiła na oddział chirurgii szpitala w Sokołowie Podlaskim. Tam dochodzi do siebie. - To cud, że wyjdę z tego cała i zdrowa - mówi pobita kobieta, i ze spuszczoną głową dodaje: - Wstyd mi, że mam takiego męża.