Kasia - śliczna uczennica II klasy liceum - jak każda dziewczyna w jej wieku marzyła już o romantycznych spotkaniach z wymarzonym chłopcem. Niestety, wychowujący ją samotnie Dariusz za nic w świecie nie potrafił pogodzić się z tym, że jego ukochana córeczka powoli zmienia się w kobietę i stanowczo zakazał jej randek.
Od najmłodszych lat wychowywał ją sam. Jednak z biegiem czasu coraz częściej nie potrafił znaleźć wspólnego języka z córką. Często się kłócili. - Nieraz słychać było ich krzyki, a potem ona zbiegała z płaczem po klatce - opowiada sąsiad zmarłego. Pan Dariusz nie zauważał, że wiecznie strofowana, pełna bólu i agresji córka coraz bardziej go nienawidzi.
Patrz też: Spalił matkę, bo go nie kochała
Feralnego dnia nic nie zapowiadało dramatu. Katarzyna miała nadzieję, że uda się jej w końcu sprawić, żeby ojciec zaakceptował jej chłopaka Jacka i pozwolił jej umawiać się z nim. Dlatego zaprosiła go do domu, kawalerki w bloku przy ul. Nałęczowskiej w Poniatowej.
Już sam widok chłopaka wyzwolił w mężczyźnie wściekłość. Aż kipiało w nim na myśl, że jego ukochana Kasia spotyka się z tym chłopcem, że on dotyka ją, obejmuje, całuje...
Patrz też: Rozebrali, skatowali i pozwolili, żeby zamarzł
Wściekły ojciec kazał Kasi natychmiast wygonić z domu adoratora. I wtedy coś w dziewczynie pękło. Przelała się czara goryczy. Miała dość niezrozumienia jej potrzeb. Porwała kuchenny nóż i z dzikim, pełnym bólu, rozpaczy i wściekłości krzykiem rzuciła się na rodzica. - Zadała mu osiem ciosów nożem w okolice szyi, klatki piersiowej i głowy - opowiada prokurator Beata Syk-Jankowska z prokuratury w Lublinie.
Konający dowlókł się jakoś na klatkę schodową. Któryś z sąsiadów go zauważył i wezwał karetkę. Mężczyzna skonał w czasie reanimacji. Kasia przyznała się do zbrodni, grozi jej dożywocie.