Pani Stanisława Stefaniak (86 l.) z Kościana (woj. wielkopolskie) swoją niedoszłą zabójczynię znała od dawna. Magda, córka jej znajomej, często odwiedzała w domu samotną staruszkę. Pani Stasia myślała, że ma w nastoletniej dziewczynie przyjaciółkę i oparcie. Nie wiedziała, że ta żmija knuje przeciwko niej.
Pierwszy raz Magda podpadła kobiecie dokładnie miesiąc temu. Ze stołu pani Stasi zniknęło 700 złotych emerytury. Staruszka nie złapała co prawda podstępnej dziewczyny za rękę, ale sprawę zgłosiła policji, a sama postanowiła nigdy więcej nie wpuszczać jej do swojego domu.
Kiedy więc 18-latka stanęła nagle w jej drzwiach, pani Stasia znieruchomiała z przerażenia. A bezwzględna Magda nawet nie czekała na zaproszenie. Siłą wtargnęła do mieszkania. Z całej siły pchnęła bezbronną kobietę na podłogę i zaczęła plądrowanie szafy w poszukiwaniu choćby kilku złotych.
Gdy pani Stasia ocknęła się, próbowała ratować swój dobytek. Wtedy Magda rzuciła kobietę na łóżko i zaczęła ją dusić poduszką. - Nie mogłam złapać oddechu, to cud, że żyję - wspomina koszmarne chwile pani Stasia.
Dziewczyna nie znalazła pieniędzy i szybko uciekła. Przed karą jednak nie ucieknie. Za usiłowanie rozboju grozi jej nawet 12 lat więzienia.
Pani Stanisława niejedno już przeszła w życiu, ale z tak potwornym bandytyzmem jeszcze się nie spotkała. - Jak można zrobić coś takiego i to dla jakiegoś głupiego zakładu? - pyta, ciągle trzęsąc się na wspomnienie przerażających chwil.