- Chciałem otworzyć drzwi i wpuścić powietrze, ale zemdlałem - miał powiedzieć chłopak lekarzom w szpitalu.O tej fatalnej garażowej imprezie piszemy od poniedziałku. Daniel L. (21 l.) zaprosił na nią trzy przyjaciółki - Paulinę Młodzianowską (17 l.), Martynę L. (16 l.) i Weronikę K. (16 l.). Temperatura na zewnątrz spadła do -12 stopni, więc młodzi ludzie skryli się w daewoo Daniela z włączonym silnikiem i ogrzewaniem.
Przeczytaj: Spaliny samochodowe: dlaczego mogą zabić, jak uniknąć zatrucia spalinami
Spaliny szybko wypełniły zamknięty garaż, a do wnętrza auta wdarł się trujący gaz. Imprezowicze nie czuli zapachu śmiertelnej trucizny i nie wiedzieli, że zabijał ich każdy wdech.Dopiero gdy dziewczyny straciły przytomność, Daniel zrozumiał, jak straszny popełnił błąd. Kręciło mu się w głowie i z trudem łapał oddech. Zdołał jednak wysiąść z auta i chciał otworzyć garaż, by ratować życie dziewczyn. Zrobił kilka kroków i upadł zemdlony obok auta. Rozgrzana rura wydechowa poparzyła mu pośladek i udo.
Gdy na miejsce dotarli ratownicy, tylko Daniel dawał oznaki życia. Załamany chłopak dochodzi do siebie w szpitalu w Grajewie. Paulina i Martyna zmarły podczas reanimacji. Weronika w stanie krytycznym trafiła do szpitala w Grajewie. Niestety, lekarzom nie udało się uratować jej życia. Odeszła wczoraj po południu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail