Ryszard S. z Kraśnika chciał zaszlachtować własną żonę?! Są małżeństwem z kilkudziesięcioletnim stażem i niemal równie długą historią rodzinnego piekła, które zmieniło się w krwawy horror. Waleria S. (76 l.) nie miała ze swym ślubnym, Ryszardem S. (79 l.) łatwego życia. Przez większość ich prawie 60-letniego małżeństwa mężczyzna pił i znęcał się nad nią na wiele sposobów. We wrześniu ubiegłego roku o mało jej nie zabił, kiedy to w pijanej głowie zaświtał mu pomysł ukarania żony za wyimaginowaną zdradę sprzed kilkudziesięciu lat! Kiedy spała w łóżku, jął zadawać jej ciosy nożem po całym ciele! Jaką karę powinien ponieść?!
O wymiarze kary zadecyduje Sąd Okręgowy w Lublinie, gdzie właśnie ruszył proces emeryta. Prokuratura oskarżyła Ryszarda S. o usiłowanie zabójstwa, spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, znęcanie się nad żoną i znieważenie funkcjonariusza. Lista zarzutów jest długa, a możliwa kara to nawet dożywocie.
Co na to Ryszard? Ani śladu w nim skruchy, ani zastanowienia, że zmarnował życie kobiecie, z którą się ożenił. Nie przyznał się do winy, twierdząc, że nic nie pamięta, rzucał do obecnej na sali sądowej Walerii S. nieprzyjemne słowa. – Kto cię napuścił? Żyjemy ze sobą 57-lat i jakbym chciał cię zabić, to wiedziałbym gdzie uderzyć – perorował.
Jak ustalili śledczy, mężczyzna od 1980 roku znęcał się nad swoją żoną i regularnie nadużywał alkoholu. Wtedy stawał się jeszcze agresywniejszy. Szarpał, bił ją i wyzywał od kur** i suk, groził, że z nią wreszcie skończy. Waleria S. znosiła to w milczeniu.
Do krwawych zajść doszło 4 września 2020 roku. Zapalnikiem stał się najstarszy syn małżeństwa, który odwiedził rodzinny dom. Ryszard S. go nie cierpiał. A że był już „wypity”, urządził awanturę. Kazał Zbigniewowi S. opuścić mieszkanie. Chodził po domu, szukając zaczepki. Niszczony przez dziesięciolecie alkoholem mózg jął roztaczać przed nim chore wizje Walerki – jak nazywał żonę – zdradzającą go z innym! Kiedy? W latach siedemdziesiątych!
Kazał jej klęknąć i przysięgać, że nigdy go nie zdradziła – ustalili śledczy. Przerażona spełniała jego żądania. A kiedy poszła do swojego pokoju spać, Ryszard S. wciąż trawił w sobie pijane wizje. Nad ranem wziął z kuchni nóż i poszedł do śpiącej żony.
– Powiedział mi, że teraz mnie zabije. Myślałam, że żartuje – wspominała przed sądem Waleria S. Ale on nie żartował. Zaczął dźgać ją nożem – zranił rękę, którą się zasłoniła i kilka razy uderzył w brzuch. Na szczęście gruba kapa, którą była okryta, przyjęła większość uderzeń na siebie. Krwawiącej kobiecie udało się wytrącić nóż napastnikowi i uciec do sąsiadki.
Mężczyzna został zatrzymany. Trafił do aresztu, gdzie przebywa do dzisiaj. Przeprosił żonę, chciał mediacji… Waleria S. nie chce mieć z nim jednak nic wspólnego. Nie zgodziła się na to. Co więcej, została oskarżycielem posiłkowym. Ryszard S. na stare lata się doigrał. Teraz grozi mu dożywocie.