Oskarżyliśmy w nim właściciela psa o znęcanie się nad zwierzęciem. Grozi mu do 3 lat więzienia. Pies pozostawał bez opieki przez dłuższy czas, był totalnie wyniszczony, w trakcie interwencji robaki dosłownie zjadały go żywcem” – wyjaśnia „Dziennikowi Zachodniemu” Malwina Pawela-Szyndzielorz, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku. Tuptuś był, najdelikatniej stwierdzając, męczony przez swego „pana” od maja do września 2018 r. Piesek, gdy do akcji wkroczyła policja i obrońcy zwierząt, Tuptuś prawie zżerały robaki. Oszczędzimy opisu innych obrażeń zwierzęcia. Dość powiedzieć, że jego „pan” nie ukrywał przed policjantami, że zamierzał psa... zakopać! Teraz Tuptuś ma swój nowy dom w Kędzierzyni-Koźlu, a jego były „pan” może zamieszkać w więzieniu. Proces sadysty rozpocznie się 14 czerwca.
W kwietniu 2018 r. rybnicka policja zgarnęła jeszcze większego drania. 41-latek poderżnął gardło psu, a ciało martwego zwierzęcia wyrzucił w lesie. Za takie przestępstwo grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Policjanci zatrzymali nożownika w kilkanaście minut po otrzymanym obywatelskim zgłoszeniu. Był cały ubabrany w krwi i kompletnie pijany. Przypomnijmy, że sądy niekoniecznie wymierzają takim indywiduom kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. W grudnia 2018 r. tyski sąd mężczyznę, który zadźgał nożem psa na śmierć, skazał na 4,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności. W tym przypadku skazany pobił jeszcze swoją partnerkę, więc do kryminału poszedł w sumie na pięć lat. Dodać trzeba, że sądy na sprawców maltretowania lub śmierci zwierząt nakładają kary; od tysiąca do 100 tys. zł.