21-latka i jej chłopak spotykali się od roku. Byli zakochani i bardzo szczęśliwi. Planowali nawet wspólna przyszłość. Weekend był wyjątkowo upalny, więc para postanowiła ochłodzić się nad zalewem w podkarpackim Podwolinie. Jak podaje "Fakt", Iwona i Piotrek wypożyczyli kajak na godzinie, założyli kapoki i wypłynęli. Kiedy czas dobiegał końca, wrócili do brzegu. – Zdjęliśmy kapoki i chcieliśmy rozliczyć się z właścicielem, ale ten odepchnął nas nogą i kazał jeszcze chwilę sobie popływać. Nie wkładaliśmy ponownie kamizelek, bo i tak mieliśmy zamiar za kilka minut wracać – opowiada dziennikowi Piotr.
>>> Wierciny: Utonął na oczach rodziny
Para wypłynęła jeszcze kilka metrów od brzegu i tam doszło do tragedii. Iwona, która siedziała z przodu kajak, wyjęła paczkę chipsów. Podzieliła się z ukochanym, a potem chciała poczęstować kolegę, który pływał obok na materacu. Kiedy się nachyliła, kajak przewrócił się i oboje wpadli do wody. – Iwonka od razu poszła na dno. Nawet nie zdążyła krzyknąć. W przeciwieństwie do mnie, nie umiała pływać. Zacząłem nurkować, aby ją odnaleźć. Bezskutecznie. Pod wodą nic nie było widać – wspomina zrozpaczony 23-latek.
Piotrek wołał na pomoc plażowiczów, ale dopiero po dłuższej chwili ktoś podbiegł do brzegu. Na ratunek było już za późno. Ciało 21-latki następnego dnia wyłowili strażacy.