Do krwawo zakończonej sprzeczki doszło w ostatni dzień listopada. Pan Zbigniew wspólnie z żoną świętowali andrzejki. Wypili co nieco. Ale kiedy on w końcu chciał położyć się spać, w jego małżonkę wstąpił zły duch. Zamiast iść do sypialni, dopiła drinki stojące na stole. - Nie piłabyś tyle - nie wytrzymał małżonek. Miał do niej żal, że coraz częściej zagląda do kieliszka. Z tego powodu straciła pracę, więc utrzymanie domu jest teraz na jego barkach. W dodatku po alkoholu rządzi się niesłychanie, a w domu niepoprane, niepogotowane. - Masz pracować, a nie balować - dodał twardo.
Nie wiadomo kiedy w ręku kobiety pojawił się nóż. Już wcześniej zdarzało się jej podnieść rękę na męża. - Dźgnęła mnie, jak wychodziłem do przedpokoju - opowiada pan Zbigniew. Udało mu się wezwać policję i pogotowie, zakrwawiony trafił do szpitala. - Dobiję cię, zobaczysz - usłyszał od Hanny na pożegnanie. Mimo to już wybaczył małżonce. Ma nadzieję, że za kratami przemyśli swoje postępowanie. - Masz się ustatkować i przestać pić. Zapraszam z powrotem - mówi. W końcu święta to taki szczególny czas. A bez żony i jej pierogów tracą domową atmosferę.