Kiedy kategorycznie zabronił chłopcom oglądać telewizję, bo chciał, by więcej czasu poświęcili na naukę, zwyrodnialcy wpadli w dziki szał. Skatowali ojca tłuczkiem do mięsa. Cudem uszedł z życiem, bo tłuczek... złamał się.
Tadeusz D. chciał wychować synów na porządnych ludzi, dlatego był wobec nich bardzo wymagający. Szczególną wagę przykładał do ocen chłopców w szkole. A że te były coraz gorsze, a na dodatek wyszło na jaw, że starszy Sebastian od miesiąca nie chodzi na zajęcia, wprowadził kary. Zabronił chłopcom spotykania się ze znajomymi, nie mogli też oglądać telewizji. Zakaz tak rozjuszył braci, że postanowili zgładzić ojca.
- Chcieliśmy go czymś otruć, ale nie mogliśmy nigdzie kupić trucizny. Potem wpadliśmy na pomysł, by wstrzyknąć mu śmiertelną dawkę narkotyków. W końcu postanowiliśmy go zatłuc - opowiada Sebastian.
Bracia zaczaili się na klatce schodowej. Kiedy pojawił się ojciec, rzucili się na niego jak wściekłe, dyszące żądzą mordu bestie. Sebastian tak okładał ojca po głowie drewnianym tłuczkiem do mięsa, aż trysnęła krew.
- Już nie będziesz nam więcej niczego zakazywał - jak opętany wrzeszczał młodszy z braci.
Kiedy ojciec padł na ziemię, Sebastian dalej katował go tłuczkiem, a Marcin kopał go po całym ciele. Pan Tadeusz niechybnie by zginął, gdyby tłuczek się nie złamał. - To uratowało mu życie, bo wpadliśmy w panikę i uciekliśmy - opowiada Marcin.
Bracia przez dwa dni ukrywali się w lesie. W końcu zwyrodnialcy wpadli w ręce policjantów. Starszemu Sebastianowi za usiłowanie zabójstwa grozi dożywocie. 14-letni Marcin będzie odpowiadał przed sądem dla nieletnich i najprawdopodobniej trafi do poprawczaka.