O koszmarze, który przeżywał uczęszczający do jednej z chełmskich podstawówek Alan, matka chłopca poinformowała Kuratorium Oświaty w Lublinie. - Wyniki tej kontroli wskazały szereg nieprawidłowości. Zarówno w organizacji pracy szkoły, jak i w nadzorze dyrektora. A także w realizacji zadań opiekuńczych oraz wychowawczych przez niektórych nauczycieli – informuje w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" pracownica kuratorium Jolanta Misiak i dodaje, że dyrektor placówki dostał zalecenia, które musi wdrożyć. - Zmierzają do natychmiastowej naprawy niezgodnych z prawem działań. Nie zakończyliśmy sprawy tylko wydaniem zaleceń. Kurator zdecydował, że przedstawimy sprawę (dyrektora - red.) do rozpatrzenia przez rzecznika dyscyplinarnego - dodaje Misiak. Dyrektor szkoły do winy się nie poczuwa. - To nie były żadne zaniedbania. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie zgłaszali się rodzice, to nie interweniowałem. Gdyby zgłosili się w pierwszej klasie, to bym interweniował - argumentuje Adam Marszaluk. Pracownica kuratorium twierdzi, że dyrektor mija się z prawdą. - Dyrektor tłumaczył, że rodzice chłopca nie zgłaszali takich problemów. Chociaż dokumentacja w szkole świadczy o tym, że takie skargi wpływały. Tylko nie było właściwej reakcji - punktuje Marszaluka Misiak.
Alan obecnie nie chodzi do szkoły, przyjmuje silne leki psychotropowe. Jego matka mówi, że chłopiec czuje się już lepiej. - Już nie mówi tak często, że nie chce żyć. Czasami to się zdarzy w momencie ataku - opowiada kobieta.