W najgorszych koszmarach nie przyśniłoby się jej, że na jej oczach pies, którego mama karmiła od małego, rzuci się na nią i rozszarpie na strzępy.
Dla Marii Słabińskiej ze Stańkowa to miał być wyjątkowo piękny i radosny dzień, w którym ciesząc się dobrym zdrowiem i miłością najbliższych, miała świętować swe urodziny. Niestety, okazał się ostatnim dniem życia sympatycznej staruszki. - Tej makabry nigdy nie zapomnę - mówi córka pani Marii, Jolanta.
Kilka dni temu kobieta usłyszała przerażający krzyk dobiegający z podwórka. - Ratujcie mnie, ratujcie! - krzyczała jej matka, która kilka chwil wcześniej wyszła na zewnątrz, by nakarmić psa Tigera (9 l.). Pani Jolanta wybiegła przed dom, a tam jej oczom ukazał się wstrząsający widok. Rozszalała bestia, mieszaniec wilczura z rottweilerem, swoimi zębiskami dosłownie rozrywała leżącą na śniegu staruszkę. Głos pani Marii błagającej o pomoc coraz bardziej słabnął. Choć jej córka natychmiast rzuciła się na ratunek, nie była w stanie opanować żądnego krwi potwora.
Rozszarpał krtań, zerwał skalp
- Przewracałam się na śniegu ze zmęczenia, bijąc psa czym popadnie. Za wszelką cenę chciałam odciągnąć go od mamy - kobieta przeżywa koszmar na nowo. Pani Jolanta z trudem wspomina moment, gdy zryta zębami ręka jej mamy, którą broniła się przed atakiem, osłabła i znieruchomiała. - Rzucił się wtedy do szyi i rozszarpał krtań. Widziałam białą czaszkę, bo pies swoimi kłami zdjął mamie skalp z głowy - kończy z płaczem kobieta.
Dzięki pomocy przechodnia pani Jolancie udało się w końcu odgonić potwora od zmasakrowanego ciała mamy. Lekarz pogotowia stwierdził zgon pani Marii.
- Do tej pory pies nie był agresywny, nie wiadomo, co mu się stało. Był szczepiony - informuje Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Obserwację psa przeprowadzą lekarze weterynarii.
- Po co obserwować? Mojej mamie nic już życia nie zwróci. Miała jeszcze sporo dni przed sobą - ociera łzy Jolanta Chojna...