Mrożąca krew w żyłach walka o uratowanie niedoszłego samobójcy rozegrała się w środku nocy. Policjanci wracali na posterunek po zakończonej interwencji. Nagle spostrzegli mężczyznę, który stał na odwróconym koszu na śmieci pod dachem jednego ze straganów.
Patrz też: Zabiła się, bo kazał jej usunąć ciążę
Zbliżyli się do mężczyzny i wtedy dostrzegli, że ma zaciśnięty na szyi sznurek. Właście przewiązywał go do belki zadaszenia. Stróże prawa przeczuwali najgorsze i nie mylili się. Ruszyli w kierunku 29-latka i wezwali posiłki. Zanim do niego podbiegli, samobójca zdążył już zawisnąć na pętli.
Mężczyzna zaczął się dusić i od śmierci dzieliły go sekundy. Nie było czasu na odwiązywanie sznura, więc jedynym wyjściem było przeciąć pętlę. Stróże prawa rozejrzeli się dookoła w poszukiwaniu ostrego narzędzia. Chwycili leżąca na ulicy butelkę, rozbili ją i „tulipanem” odcięli sznur.
Niedoszły samobójca nie zdążył zrealizować rozpaczliwych planów. Sanitariusze odwieźli go karetką do szpitala gdzie zajmą się nim psychiatrzy.