Zwłoki chłopca znaleziono w marcu 2010 r. w stawie na obrzeżach Cieszyna. To ok. 100 kilometrów od Będzina, w którym mieszkali rodzice Szymonka. Ci, którzy widzieli ciało maluszka, długo byli w szoku.
– Chłopczyk nie miał jednej wargi. Odgryzł ją sobie z bólu... – mówi jasnowidz Krzysztof Jackowski (49 l.). To do niego przyjechali policjanci ze Śląska prowadzący śledztwo w sprawie śmierci dziecka, którego tożsamość próbowali ustalić. Prosili o pomoc. – Przywieźli ubranie, w którym znalezione zostało ciało chłopca, oraz zdjęcia z sekcji zwłok. Fotografie były porażające – mówi jasnowidz. Z jego wizji wynikało, że do tragedii doszło w samochodzie. – To tam kobieta i jej konkubent wpadli w szał. Bili dziecko bez opamiętania. Chłopczyk dostał drgawek, tracił przytomność. Myśleli, że umarł. Zobaczyłem też, że ostatni kontakt z malcem miał mężczyzna – wspomina Jackowski.
Śledztwo pokaże, czy wizja jasnowidza była zgodna z prawdą. Na razie rodzice Szymusia podczas przesłuchań próbowali wyprowadzić prokuratorów w pole. Wczoraj Małgorzata Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej potwierdziła, że oboje mieli wcześniej ustaloną wersję zdarzeń na wypadek zatrzymania przez policję. – Podczas przesłuchań jedno z nich przedstawiło jednak prawdziwą, według nas, wersję – informuje. Wszystko wskazuje na to, że Beata Ch. i Jarosław R. (42 l.) nie działali sami. Zdaniem prokuratury ktoś mógł pomóc im ukryć zwłoki dziecka, a potem także krył ich przed zdemaskowaniem. Dlatego kolejne aresztowania w tej sprawie to tylko kwestia czasu.
Wczoraj też ujawnione zostały wstępne wyniki kontroli przeprowadzonej w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Będzinie. Panował tam totalny bałagan. Okazało się, że Beata Ch. przez dwa lata po śmierci Szymusia pobierała na niego zasiłek! Ostatni rodzice dziecka dostali jeszcze w tym miesiącu. – Czekamy na cały raport pokontrolny, wówczas zostaną wyciągnięte konsekwencje – zapowiada Agnieszka Siemińska, rzecznika Urzędu Miejskiego w Będzinie.
Co ukrywa matka?
Koniec lutego 2010 r.
Wtedy według matki, zmarł Szymek. Do tragedii doszło w mieszkaniu Beaty Ch. (41 l.) w Będzinie. Śmierć miała nastąpić w wyniku nieszczęśliwego wypadku, kiedy siostra chłopczyka skoczyła mu na brzuszek.
Czy mała dziewczynka mogła zabić brata? Patolodzy w to wątpią. Prokurator także nie uwierzył matce i postawił jej zarzut zabójstwa.
19 marca 2010 r.
Przechodnie natknęli się w stawie w Cieszynie na ciało małego chłopczyka. Matka dziecka stwierdziła w czasie przesłuchania, że Szymek został wrzucony do wody kilka dni wcześniej.
Jak długo Szymek konał? Krzysztof Jackowski twierdzi, że na zdjęciach z sekcji dziecko nie ma jednej wargi. Mogło ją sobie odgryźć z bólu.
Maj 2010 r.
Policja odwiedza rodziny w całym województwie, mające dzieci w wieku chłopca z Cieszyna. Dzielnicowy przyszedł także do będzińskiego mieszkania rodziców Szymka. Rodzice pokazali mu jakieś dziecko.
Czyje było dziecko, które pokazała policjantowi Beata Ch.? Czy był to syn dorosłej już córki kobiety z pierwszego związku?
23 czerwca 2012 r.
Beata Ch. i Jarosław R. zostają zatrzymani przez policję w należącym do nich mieszkaniu w Będzinie. Oboje przyznają, że są rodzicami chłopca ze stawu. Twierdzą, że nikt im nie pomagał w ukryciu zwłok.
Czy to możliwe, że Jarosław R. sam wywiózł ciało synka do Cieszyna? Prokuratura podejrzewa kogoś innego o pomoc w ukryciu zwłok.