Ciało małego Szymonka z Będzina zostało znalezione 19 marca 2012 r. Musiały minąć 2 lata, by zidentyfikowano zwłoki. Śledztwo utrudniali rodzice Szymonka, którzy zacierali ślady zbrodni i kazali wnukowi udawać syna na wizytacji policji.
Szymek zmarł w wyniku urazu jamy brzusznej. Jego matka twierdzi, że zmarł w wyniku zabawy z siostrą. Tylko dlaczego ukrywała jego śmierć?
Według ekspertów medycyny sądowej Szymon umierał długo i w męczarniach. Możliwe, że jeszcze żył, kiedy rodzice wrzucili go do stawu. Konał wiele godzin w straszliwych męczarniach. Dziecko doznało wyjątkowo bolesnego urazu - pękło mu jelito. Z bólu mały Szymek odgryzł sobie wargę.
Zdjęcia Szymka, zwanego wtedy jeszcze Jasiem, policjanci pokazali Krzysztofowi Jackowskiemu. Ten zwrócił uwagę na brakującą wargę i zasugerował, że dziecko odgryzło ją sobie samo w wyniku ogromnego cierpienia. Policjanci potwierdzili jego przypuszczenia w rozmowie z "Faktem".