Tą tragedią żyła cała Polska. Zwłoki 1,5-rocznego chłopca znaleziono w stawie na obrzeżach Cieszyna. Przez 2 lata policja nazywała go Jasiem. Teraz już wiadomo, że jest to mały Szymuś - syn Beaty Ch. i jej konkubenta Jarosława R.
W identyfikacji zwłok pomogła dzwoniąca anonimowo kobieta, która przedstawiła się jako sąsiadka. Powiedziała pracownikowi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, że bardzo dawno nie widziała syna Beaty Ch. - Szymona.
Okazuje się, że rodzice skrzętnie ukrywali zaginięcie małego chłopca. Na szczepienie zabrali nawet podstawione dziecko.
W tej sprawie nasuwa się wiele pytań. Dziwne jest, że w identyfikacji chłopca nie pomogła policji rodzina. Siostra Szymka, która nie mieszkała już z Beatą Ch. widziała zdjęcie Szymka w telewizji, ale twierdzi, że go nie poznała. - Do głowy mi nie przyszło, żeby to był ktoś z rodziny - tłumaczyła kobieta.
Ciało Szymka leżało w wodzie kilka dni, jednak na zdjęciach wyraźnie widać rysy twarzy chłopca. Dlaczego siostra Szymka nie nabrała podejrzeń?