Wszystko wskazuje na to, że Szymuś z Będzina był przez dłuższy czas dręczony i bity. Gdy miał 6 miesięcy mógł nawet mieć złamaną rączkę. Najprawdopodobniej chłopca prześladowała matka, nie wiadomo jeszcze czy ojciec pomagał jej w katowaniu syna.
Podobno Beacie Ch. przeszkadzało to, że Szymuś jest słaby i wolno się uczy. Porównywała go z pięciorgiem dzieci z poprzedniego małżeństwa oraz z jego starszą siostrą. Czuła, że to dziecko się "nie udało". Czy właśnie dlatego Szymuś musiał konać w mulistym zalewie?
Kiedy Szymek miał 6 miesięcy znalazł się w Centrum Pediatrii z obrzękiem na łokciu. Śledczy badają teraz czy Szymek miał wtedy złamaną rękę. Lekarze badający Szymka poinformowali rodziców, że obrzęk może być także wynikiem nowotworu. Zalecono wizytę u onkologa.
Beata Ch. i Jarosław R. nie poszli z Szymonem do onkologa i nie pojawili się już w szpitalu.
Siostry Szymona, Wiktoria oraz Natalka trafiły do domu dziecka. Od 1 lipca dziewczynki będą w rodzinie zastępczej.