CHOJNICE: Pijany proboszcz zbluzgał policję

2013-01-02 18:16

Parafianie z Chojnic znów wstydzą się za swojego proboszcza. Ksiądz Wiesiek (58 l.) jak przed sześcioma laty spił się do nieprzytomności. Wtedy za jazdę autem po pijanemu (miał 2,9 promila) stracił prawo jazdy. Teraz, znów pijany, nie po kapłańsku wykrzyczał policjantom, co o nich sądzi.

Cała parafia aż huczała od plotek, gdy ksiądz w 2006 roku został schwytany przez policję. Rozbił auto, mając aż 2,9 promila. Dawka niemal śmiertelna, ale ksiądz zamiast przed sąd ostateczny trafił do rejonowego, który zabronił kapłanowi prowadzić samochód przez 4 lata i ukarał 3 tysiącami zł grzywny.

Parafianie liczyli, że ich proboszcz się uspokoił, ale po sześciu latach "zły" znów dał o sobie znać i... ksiądz się upił. Tym razem przezornie kazał się wieźć. W Sierpcu poprosił swojego kierowcę, by zatankował paliwo za 100 zł. Ale zamiast zapłacić za benzynę, proboszcz zmusił mężczyznę do ucieczki spod dystrybutora. Za proboszczowskim autem ruszył pościg. Gdy policjanci je zatrzymali, ksiądz pokazał swój kunszt w prawieniu kazań. - Nie chciał się wylegitymować. W ordynarny sposób wyzywał policjantów. Groził, że powyrzuca ich z pracy - tłumaczy asp. Anna Kozłowska z policji w Lipnie. Policjanci zatrzymali awanturnika. Okazało się, że ma 1,8 promila w organizmie, więc duchowny spędził noc w izbie wytrzeźwień. Gdy wytrzeźwiał, prokurator postawił mu zarzuty znieważenia funkcjonariuszy i próby wpływania na nich, by zaniechali czynności prawnych. Rzecznik kurii diecezji pelplińskiej broni księdza. - Ksiądz był pasażerem, mógł być pijany - mówi ksiądz Ireneusz Smagliński, rzecznik kurii w Pelplinie, i każe czekać na oficjalne stanowisko.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają