Cholera! Nie wiedzieliśmy, że okradamy prezydenta

2012-09-06 4:00

Wysoki płot najeżony kamerami monitoringu. Do tego kilku agentów Biura Ochrony Rządu. Na nic się to zdało. Pałacyk prezydenta Bronisława Komorowskiego (60 l.) w Ciechocinku (woj. kujawsko-pomorskie) i tak został okradziony. Policja z kopyta ruszyła ze śledztwem i wpadła na trop bezczelnych złodziejaszków.

Kilka tygodni temu wyszło na jaw, że pilnie strzeżony pałacyk prezydenta Bronisława Komorowskiego w Ciechocinku został okradziony. Nieznani sprawcy zdjęli z budynku miedziane rynny warte około 600 złotych. Dla miejscowych policjantów ta kradzież była ujmą na honorze. Stanęli na głowie i zatrzymali sprawców tego zuchwałego i brawurowego skoku.

Marek Strojek (36 l.) i jego dwaj kompani, Jakub Stefanowski (33 l.) i Łukasz Migdalski (24 l.), przyznali się do kradzieży i by nie chodzić po sądach, dobrowolnie poddali się karze.

- Ja mam zasady. Nie ruszam kościołów. Papież to świętość. Gdybym wiedział, że to jest pałacyk prezydenta Komorowskiego, też bym go nie tknął - zapewnia teraz Marek Strojek, który w Ciechocinku nazywany jest Robin Hoodem, bo kiedy jest przy pieniądzach, nie szczędzi ich biedniejszym.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają