Chora Dorota Zielińska: UWIĘZILI MNIE w szpitalu!

2012-04-17 4:00

Dorota Zielińska (26 l.) chora na stwardnienie rozsiane wywalczyła przed sądem leczenie jej przez szpital drogimi lekami. Niestety, młoda kobieta, która marzyła o powrocie do normalnego życia, została uwięziona w szpitalu. Przebywa tam, choć nie musi, i kosztuje podatników 11 tys. zł mies.

Aby żyć, pani Dorota musi być leczona specyfikiem Gilenya, co kosztuje 7996 zł mies. Lek nie jest refundowany, więc kobieta sama musiała za niego płacić. Poszła do sądu, który nakazał szpitalowi leczyć ją za darmo. Tyle że - jak zwykle - okazało się, że przepisy w Polsce są chore. Zgodnie z ustawą zdrowotną pani Dorota będzie dostawała leki za darmo tak długo, jak długo będzie w szpitalu. 26-latka jest więc uwieziona na łóżku!

- Podawanie pani Dorocie Zielińskiej preparatu Gilenya w szpitalu jest jedyną prawnie dopuszczalną możliwością bezpłatnego leczenia tej pacjentki - informuje nas Marzena Kasperska, rzecznik wrocławskiego szpitala. W efekcie pani Dorota nie mogła wyjść nawet na przepustkę na minione święta. Straciłaby bezpłatne leki. - Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, zostając. Moja mama jest śmiertelnie chora. Może już nie będzie okazji wspólnych świąt... - mówi pani Dorota.

Sprawa ma drugie dno. - Pobyt w szpitalu to dodatkowe koszty dla NFZ, i to niemałe - zwraca nam uwagę mec. Bartosz Kuchta zajmujący się sprawą pani Doroty. Średni koszt dziennego pobytu na oddziale neurologicznym sięga ok. 380 zł. Za miesięczny pobyt Fundusz będzie musiał zapłacić szpitalowi ok. 11 tys. zł. Doliczając leki za 8 tys. zł, terapia pani Doroty kosztuje ok. 19 tys. zł. A mogłaby tylko 8 tys. zł. Co na to NFZ? - Decyzję jak leczyć, podejmuje lekarz, nie urzędnik - mówi Joanna Mierzwińska, rzecznik dolnośląskiego NFZ. - Czyli szpital mógłby mnie wypuścić... Ale tego nie robi! - komentuje pani Dorota. Na razie czeka. Niebawem o formie leczenia zdecyduje sąd.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki