Sprawę opisała szczegółowo krakowska "Gazeta Wyborcza".
Badanie tomografem, na które chora czekała prawie trzy miesiące, wykazało przerzuty. We wrześniu zeszłego roku dostała lek interferon, standardowo stosowany w leczeniu raka nerki. Problem w tym, że istnieje kilka rodzajów nowotworu tego narządu, a interferon działa tylko w leczeniu jednego z nich. W przypadku pani Janiny okazał się nieskuteczny.
W Polsce, gdy pacjent otrzymuje interferon, traci prawo do leczenia jakimkolwiek innym lekiem. Z tego względu pani Janina podkreśla, że oskarża cały system leczenia nowotworów.
Jeszcze w styczniu minister zdrowia Ewa Kopacz mówiła w tonie propagandy sukcesu: „chory na raka nie może zostać bez opieki” i że leczenie chorych tak bardzo jak pani Janina będzie traktowane jak procedura bezpośrednio ratująca życie. Za problemy z refundacją oskarżała Narodowy Fundusz Zdrowia. Niestety słowa pani minister okazały się pustą deklaracją. Do dziś chorej krakowiance nie wydano zgody na leczenie innym, lepszym dla niej lekiem.
25 stycznia br. Centrum Onkologii w Krakowie wysłało wniosek do NFZ o chemioterapię niestandardową preparatem Sutent. Zgodę na leczenie wydał małopolski konsultant onkologii.
Niestety, sytuacja się zmieniła. 2 marca Centrum dostało – pozytywną – odpowiedź z NFZ. Ale okazało się, że dosłownie dzień wcześniej zawarło nową umowę z Funduszem na leczenie tzw. terapią niestandardową. A ta wykluczała podawanie choremu niestandardowej chemioterapii, jeśli wcześniej był leczony interferonem.
Druga odpowiedź NFZ była odmowna, urzędnicy nakazali kontynuowanie nieskutecznej terapii. Dla pani Janiny to praktycznie wyrok śmierci. Dlatego szukała pomocy już wszędzie – pisała nawet do premiera, ale wszyscy odmówili jej zgody na leczenie. Zmęczona walką o swoje prawa, zdecydowała się pójść do sądu.
Szanse pani Janiny na wygraną są duże. Jej adwokatem jest mecenas Jolanta Budzyńska, wybitna specjalistka prawa medycznego, która wywalczyła dwa najwyższe odszkodowania za błędy medyczne w historii polskiego sądownictwa.