Wstrząsająca historia pedofila "Piotra", który przez wiele lat zwierzał się w sieci innym pedofilom ze swoich rzekomych zbrodni. Opisywał swoje porwania, gwałty i zabójstwa kilkuletnich dziewczynek, które miał popełnić - informuje Polsat News. Dziennikarka, która zajęła się tą sprawą była wstrząśnięta faktem, że przez tyle lat policja ani prokuratura nic nie zrobili, nie sprawdzili pedofila. Nadal nie wiadomo, czy "Piotr" zwierzał się jedynie ze swoich chorych fantazji, czy może jednak ze swoich faktycznych czynów.
- Musiałem ją (swoją 6-letnią ofiarę - przyp. red.) podzielić na części. Muszę Ci powiedzieć, że bardzo wzruszający był moment, kiedy mała prosiła, by jej nie zabijać - miał się zwierzać oprawca swej koleżance.
Do rozmów pedofila w sieci dotarła łódzka policja w 2006 roku, gdy rozpracowywała 40-osobową siatkę pedofilską. Jednak przez kilka lat sprawa tkwiła w martwym punkcie. Dziennikarce szybko udąło się ustalić, że "Piotr" mieszka w Rosji i często pojawia się w tamtejszych mediach jako ekspert z zakresu budownictwa. Dopiero teraz, po upływie ponad 10 lat sprawa ruszyła z miejsca. Zainteresował się nią sam Zbigniew Ziobro, który 2 stycznia 2017 roku zarządził, aby sprawę poszukiwania Krzysztofa P. odwieszono i postawiono przed sądem, aby zweryfikować, czy jego opowieści są prawdziwe, czy jedynie fikcją stworzoną przez jego chorą wyobraźnię.
Sprawą mają się zająć prokuratorzy z Łodzi.
Zobacz: Startował z list PSL-u, usłyszał zarzut za pedofilię. Marian M. zrzekł się mandatu