Radiolodzy nie wykonywali wczoraj zdjęć rentgenowskich, tomografii komputerowej, a przede wszystkim naświetlań, które mogą uratować życie cierpiących na nowotwory. Żądają podwyżek płac i zniesienia nowych przepisów, które wydłużają ich czas pracy z 5 do 7,5 godz. dziennie.
To zamach na nasze życie - krzyczeli wczoraj pod Sejmem. - Promieniowanie, z którym pracujemy, nas zabije
Pacjenci, którzy wczoraj musieli stać w gigantycznych kolejkach w oczekiwaniu na prześwietlenie lub naświetlania, są przerażeni. Boją się, że zostaną bez pomocy.
Jak tak można! Czuję się zagrożony. Chociaż rozumiem argumenty medyków, to trudno mi pojąć, jak mogą zostawić nas samym sobie - mówi Czesław Heller (58 l.) z Oleśnicy, pacjent Szpitala Kolejowego we Wrocławiu, w którym od dawna leczy ciężką chorobę kręgosłupa.
Jednak technicy radiologii za nic mają argumenty cierpiących. - Nie mamy innego wyjścia. Codziennie jesteśmy narażani na promieniowanie. Wielu z nas choruje na czerniaka - mówi Ewa Czekaj (51 l.), technik RTG w Szpitalu Kolejowym we Wrocławiu. - Niszczymy swoje zdrowie, pracując po pięć godzin dziennie, teraz mamy pracować siedem i pół godziny, czyli co miesiąc dostaniemy o połowę większą dawkę promieniowania - tłumaczy.
Radiolodzy nie zamierzają poprzestać na małym proteście. "Drogi pacjencie, podziękuj Posłom i Platformie Obywatelskiej za >>reformy<< Ochrony Zdrowia!!! Wyrażamy nadzieję, że posłowie się opamiętają i nie będziemy musieli strajkować!!!" - piszą w oświadczeniu.