Muszę jeździć 300 km na radioterapię

i

Autor: archiwum prywatne Muszę jeździć 300 km na radioterapię

Chorzy na raka w Zgorzelcu błagają o leczenie

2018-10-22 11:58

Prawie 100 km do najbliższego ośrodka, w którym wykonywana jest radioterapia – tyle muszą przejechać mieszkańcy Zgorzelca chorzy na raka, żeby otrzymać pomoc. W mieście został wybudowany nowoczesny ośrodek do radioterapii, ale NFZ nie chce z nim podpisać kontraktu. – Dlaczego? – pytają zdesperowani pacjenci.

Na Dolnym Śląsku tylko 4 ośrodki radioterapii mają podpisany kontrakt z NFZ. Chorzy mogą uzyskać pomoc we Wrocławiu, Wałbrzychu, Legnicy i Jeleniej Górze. Ale dla mieszkańców Zgorzelca to zdecydowanie za daleko.
– Ja na radioterapię muszę dojeżdżać do Wałbrzycha. W obie strony to aż 300 km. Sama radioterapia trwa 20 minut, ale razem z wizytą u lekarza i dojazdami zajmuje mi nawet 6-8 godzin dziennie – i tak przez kilka, może
nawet kilkanaście tygodni – opowiada Pan Grzegorz. – Jestem po operacji, mam głęboką ranę. Nie powinienem siedzieć i uciskać jej dłużej niż 15-20 minut. Jak rana ma się zagoić, skoro codziennie uciskam ją przez kilka godzin? A z radioterapii też nie mogę przecież zrezygnować – żali się pacjent.

Pan Grzegorz jest osobą niepełnosprawną, porusza się na wózku. Wielu chorych na raka cierpi też z powodu dodatkowych schorzeń. Pani Zdzisława swojego męża cukrzyka wysłała na radioterapię aż na Górny Śląsk. – Mąż sam nie byłby w stanie pilnować diety, a na Górnym Śląsku mieszka moja córka, która mu pomoże. Gdyby mąż mógł korzystać z leczenia w Zgorzelcu, byłoby nam dużo łatwiej. Hotele i wyżywienie poza domem są dla nas zbyt drogie, więc nie mogę jechać z nim i mu pomagać. Dobrze, że akurat córka mieszka w miejscu, które zgodziło się przyjąć męża – mówi Pani Zdzisława. Pacjenci są stawiani przed wyborem – codzienne dojazdy albo mieszkanie w hotelu. Długie i męczące podróże oraz dodatkowe wydatki na paliwo, hotel czy jedzenie są dla chorych ogromnym obciążeniem. Na niekorzyść pacjentów działa też rozłąka z rodziną. – Mam obłożnie chorą mamę i sam muszę się nią zajmować. Nie mogę jej zostawić i jechać do Wałbrzycha na kilka tygodni. Boję się, że po prostu będę musiał zrezygnować z leczenia - żali się Pan Andrzej.

Tymczasem w Zgorzelcu został niedawno oddany do użytku nowoczesny ośrodek radioterapii. Doskonale wyposażony, gotowy, żeby przyjąć pacjentów. NFZ nie chce z nim jednak podpisać kontraktu. Podobno nie ma takiej potrzeby, bo na Dolnym Śląsku wystarczą 4 ośrodki. NFZ nie bierze pod uwagę rosnącej liczby chorych i ich komfortu. – Nas nie obchodzi kto, czego i kiedy nie wysłał albo nie podpisał. Jak się chce, to wszystko można załatwić. Przecież to dobro pacjentów powinno być na pierwszym miejscu, a nie papierologia albo pieniądze – mówią wspólnie Pani Zdzisława i Pan Andrzej. – Może to zmowa albo przedwyborcza rozgrywka? Może inne ośrodki nie chcą podzielić się pieniędzmi z kontraktu i go blokują – zastanawiają się pacjenci. – Urzędnicy muszą zrozumieć, że tutaj są ludzie, którzy potrzebują pomocy. Teraz, jak najszybciej. To dla nas kwestia zdrowia i życia – dodaje Pani Urszula, również chora na raka. - Na Dolnym Śląsku świadczenia w zakresie radioterapii realizowane są zgodnie z mapami potrzeb zdrowotnych i udzielane są w 4 ośrodkach –
przekonuje nas Joanna Mierzwińska z dolnośląskiego NFZ. - Wszystkie ośrodki dysponują hostelami, w których na czas radioterapii mogą zatrzymać się chorzy z odleglejszych miejscowości. Noclegi i transport z hostelu na naświetlania jest bezpłatny – podkreśla. Poinformowała nas też, że konkurs na realizację świadczeń radioterapii w regionie jeleniogórskim został przeprowadzony na początku roku i ośrodek ze
Zgorzelca nie złożył swojej oferty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki