- Przez dwa ubiegłe lata mogliśmy być wzorem dla innych krajów. Chorzy na WZW C mieli dostęp do nowoczesnych terapii, lekarze mieli wybór, mogli dostosowywać leczenie do pacjenta, a i ceny leków należały do najniższych w Europie - mówi prof. dr hab. n. med. Robert Flisiak, kier. Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. - To wszystko gwarantowało sukces terapii i pozwalało na leczenie coraz większej liczby chorych. Teraz to wszystko może się zmienić. Na gorsze. Bo znaleźli się poprawiacze, którym się wydaje, że wiedzą lepiej od ekspertów, naukowców i lekarzy, których opinie całkowicie zignorowano - dodaje.
Ten wirus atakuje skrycie
Wirus HCV, powodujący zapalenie wątroby typu C (WZW C), jest szczególnie przebiegły. Może dać o sobie znać dopiero po wielu latach, a wczesne objawy nie są charakterystyczne, jak np. ciągłe zmęczenie. Skutki zakażenia są jednak śmiertelne - późno wykryta choroba prowadzi do marskości i raka wątroby.
Chorzy na WZW C to niejednorodna grupa. Wirus występuje pod postacią wielu genotypów, poza tym chorzy często, oprócz WZW typu C, mają jeszcze inne schorzenia. To warunkuje rodzaj leczenia. To, co jednemu choremu pomoże, innemu może zaszkodzić. Dlatego tak ważne jest, by lekarz miał możliwość wyboru terapii i mógł ją dostosować do indywidualnych potrzeb pacjenta.
Czym są żylaki przełyku? Jakie są objawy i przyczyny żylaków przełyku?
Zamiast czterech - tylko jedna opcja
- Kiedyś mieliśmy tylko jedną opcję leczenia, z interferonem, niezbyt skuteczną i do tego z poważnymi działaniami ubocznymi - mówi Barbara Pepke, prezes fundacji "Gwiazda Nadziei". - Potem pojawiły się nowe, skuteczniejsze i bezpieczniejsze terapie. I teraz znowu będziemy mieć tylko jedną, bo NFZ ogłosiło przetarg, który ma wyłonić tylko jeden lek. Pomoże on jednej grupie chorych, a co z pozostałymi? - pyta pani prezes.
Boję się, że nie będzie dla mnie ratunku
Jacek Głuszek (57 l.) z Bydgoszczy wirusem HCV prawdopodobnie został zakażony w latach 90. XX wieku, podczas zabiegu laryngologicznego. Wówczas wirusem (który przedostaje się przez krew) można się było zakazić głównie w szpitalu.
- Akurat wtedy zachorowałem na raka i to było ważniejsze - opowiada pan Jacek Głuszek. - Teraz mogę już leczyć się na wątrobę, ale boję się, że może nie być dla mnie odpowiedniej terapii. Bo jeśli się okaże, że ta, która wygrała w przetargu, nie jest dla mnie. - podkreśla.
- W moim ośrodku 100 proc. pacjentów dało się wyleczyć, kiedy mieliśmy do dyspozycji te cztery możliwości leczenia - uważa prof. Flisiak. - Bo ta choroba jest uleczalna. A teraz co? Albo postawię chorego w kolejkę, niech czeka na udostępnienie przez NFZ optymalnej dla niego opcji, albo zacznę mu podawać niewłaściwy dla niego lek. Tylko, z jakim rezultatem? - dodaje.
Czy sytuacja chorych się zmieni?
Prezes NFZ zadeklarował, że zamiast jednego będą dwa leki. Jednak, po pierwsze, to tylko deklaracja, niepoparta żadnym aktem prawnym, a po drugie, dwa to jednak nie cztery.