Po odejściu z polityki i zajęciu się pisaniną Rokita dorabia na benzynę do mercedesa jako nauczyciel akademicki. Miłośnik kapeluszy, znany też z dzwonków na telefony komórkowe ("Ratunku, Niemcy mnie biją!"), wykłada wiadomości polityczne. Na polityce zna się jak mało kto. W swojej bogatej karierze zaliczył kilka partii, kilka z nich doprowadził niemal do upadku. No i był prawie premierem. Rokita rozpoczął zajęcia tuż po godzinie 13. Skończył około 19.
- Rozmawiamy o tym, co się dzieje w polityce. O tym, co piszą w gazetach - usłyszeliśmy od studentów, kiedy zapytaliśmy o zajęcia z mgr. Rokitą.
Nie udało nam się, niestety, ustalić, czy wykładowca opowiada studentom o szamotaninie na pokładzie samolotu w Monachium. A miałby o czym mówić. Zresztą temat niebawem powróci.
Jak ustalił "Super Express", Rokita zaparł się i ani myśli zapłacić Niemcom grzywny, 3 tys. euro za burdę, jaką wywołał na pokładzie samolotu. Twierdzi, że nie jest Arabem i środki podjęte przez pracownicę samolotu były nieodpowiednie. Niemieccy prokuratorzy nie zamierzają słuchać tych tłumaczeń. Już zastanawiają się nad skierowaniem sprawy do sądu. Ten zaś może zamienić grzywnę na... areszt! To się dopiero studenci zmartwią...