Na szczęście pomoc nadeszła szybko

Chwile grozy we wsi Posielanie

2025-03-28 16:22 Materiał sponsorowany

Był ciepły lipcowy wieczór. Państwo Pietrulińscy spędzali go na podwórku swojej posesji, położonej we wsi Posielanie, w gminie Augustów (woj. podlaskie). Początek lata, pogodny wieczór i rodzina w komplecie. Nic nie zapowiadało nadchodzącego dramatu.

Godzinę po północy żona właściciela domu, pana Zbigniewa, zauważyła za oknem błysk. Domownicy nie usłyszeli żadnego grzmotu. Po chwili rozległo się nerwowe pukanie do drzwi i krzyk mieszkającej obok szwagierki: „Pali się! Budynek gospodarczy się pali!”

Cisza przed burzą

O tym, jak wiele może się wydarzyć w ciągu 5 minut, miała się boleśnie przekonać rodzina Pietrulińskich 1 lipca 2024 r. Pan Zbigniew jest pracownikiem firmy produkującej łodzie motorowe, a także sołtysem wsi. – Łodzie produkujemy od podstaw, a gotowy produkt wysyłamy do Norwegii. To drogie, wręcz luksusowe produkty drogie, wręcz luksusowe produkty. A od trzech kadencji jestem sołtysem wsi Posielanie. Jakoś sobie radzimy w tej naszej małej miejscowości – mówi pogodnie pan Zbigniew, choć jeszcze rok temu przeżył wyjątkowo trudne chwile. Na szczęście towarzyszyła mu żona i syn, Szymon, który jest ratownikiem w OSP w Jeziorkach. A do tego pan Zbigniew miał stosowne ubezpieczenie nieruchomości. – Było wtedy bardzo ciepło, siedzieliśmy na podwórku. Późnym wieczorem poszliśmy do domu. Żona ok. 1.00 w nocy się przebudziła i wstała napić się wody. W oknie zobaczyła łunę, jakby drzewo się zaświeciło. Po chwili przybiegła do nas szwagierka, która mieszka w domu obok. Zaczęła krzyczeć, że budynek gospodarczy się pali. Ja i mój syn natychmiast wybiegliśmy z domu – wraca do tych dramatycznych chwil sołtys.

Szczęście w nieszczęściu

Skutki pożaru byłyby znacznie większe gdyby nie szybka reakcja syna pana Zbigniewa. Pan Szymon doskonale się odnalazł w sytuacji kryzysowej. – Jestem strażakiem ochotnikiem w sąsiedniej miejscowości. Gdy wybuchł pożar, wiedziałem, co robić. Wezwałem służby ratunkowe, przestawiłem samochody, żeby się znajdowały jak najdalej od płonącego budynku. W ciągu 5 minut cały budynek stał już w ogniu – opowiada Szymon Pietruliński. – Dobrze, że Szymon był wtedy na miejscu i odpowiednio zareagował. Ja byłem w szoku – opowiada pan Zbigniew. – Pobiegłem na tył budynku gospodarczego, żeby zobaczyć, co się dzieje. A tam: ognisty słup, od którego wąska ścieżka ognia, ok. 1,5- 2 cm, prowadziła do pobliskiego stawu. Pierwsza moja myśl: podpalenie. Myliłem się. To był skutek uderzenia pioruna – bez grzmotu. Wyglądało to jednocześnie malowniczo i przerażająco. Ogień biegł w górę ściany i na szczycie rozgałęział się jak drzewo. Niesamowity widok – relacjonuje właściciel domu.

Ogień widoczny w sąsiedniej miejscowości

Pan Zbigniew wbiegł do środka, jedyne co udało mu się ocalić z pożaru to przyczepka samochodowa. Ogień błyskawicznie pochłaniał kolejne partie budynku. Wreszcie się pojawiły wozy strażackie.

- Przyjechało 6 zastępów OSP – mówi Pan Zbigniew – ale już właściwie nie było co ratować. Strażacy dogasili pożar i odjechali ok. 2.30. Było bardzo niebezpiecznie – gdy cały budynek się zajął, słup ognia miał ok. 8 m wysokości! Znajomy, który mieszka w miejscowości Jabłońskie, pokazał mi zrobione tamtej nocy zdjęcia. W miejscowości oddalonej o ok. 6-7 km stąd w linii prostej było widać ogień – dodaje. Budynek został zbudowany w latach 70., był z drewna, krokwie i łaty stały już w ogniu. Wysoka temperatura od płonącego budynku stopiła elewację w obu sąsiednich domach, zarówno u pana Zbigniewa, jak i u jego teściowej. Szyby w oknach zaczęły strzelać, a domownicy mogli jedynie bezradnie patrzeć.

Nasze rodzinne budynki są bardzo blisko siebie, istniało duże ryzyko, że ogień się na nie rozprzestrzeni. Cały dobytek trzech rodzin był zagrożony. Na szczęście interwencja służb była bardzo szybka – mówi pan Szymon. Tej nocy już żaden z domowników nie zmrużył oka.

Wsparcie ubezpieczyciela

Na miejscu budynku gospodarczego pozostały jedynie zgliszcza. Sąsiadujące budynki noszą ślady pożaru – powyginana altanka, stopiona elewacja i rynny, przegrzane blachy na dachach.

To była trudna sytuacja. Przypadek losowy, ale człowiek musi dalej żyć. Nie warto ryzykować. Co z tego, że udałoby się wyciągnąć z tego pożaru dwie wkrętarki czy szlifierkę kątową? Nic by to nie zmieniło. Jedynie poparzyłbym się, a życie i zdrowie są najważniejsze – przyznaje pan Zbigniew, doceniając fakt, że nikomu nic się nie stało. A jako wieloletni klient LINK4, wiedział, że może być spokojny o wypłatę odszkodowanie. I rzeczywiście, bardzo szybko otrzymał wsparcie od ubezpieczyciela. Zgłosił zdarzenie bezpośrednio u agenta ubezpieczeniowego.

Już następnego dnia zadzwonił likwidator szkód i umówił się na wizytę. Po niecałym miesiącu od wizyty zadzwoniła pani z firmy ubezpieczeniowej i poinformowała nas, że szkoda została uznana i zostaną nam wypłacone pieniądze – wspomina z ulgą właściciel domu, który w LINK4 ubezpiecza się już od ok. 15 lat. Nigdy wcześniej nie korzystał z odszkodowania. Pożar był pierwszą sytuacją, która tego wymagała, ale szkody były od razu ogromne. Cała procedura przebiegła szybko i sprawnie.

Nie musiałem przedstawiać żadnych dodatkowych dokumentów od straży pożarnej czy elektryków. Otrzymałem wycenę szkody, na którą oczywiście się zgodziłem. Już po 2 tygodniach pieniądze były na moim koncie. Bardzo szybko i profesjonalnie LINK4 załatwiło całą sprawę – podsumowuje Zbigniew Pietruliński.

AGNIESZKA MAC, KIEROWNIK ZESPOŁU

i

Autor: materiały prasowe AGNIESZKA MAC, KIEROWNIK ZESPOŁU

Dlaczego warto się ubezpieczyć?

AGNIESZKA MAC, KIEROWNIK ZESPOŁU MERYTORYCZNEJ LIKWIDACJI SZKÓD LINK4

Skutki nieszczęśliwego zdarzenia, takiego jak pożar, mogą być dotkliwe. Często tracimy miejsce do życia, które chcemy jak najszybciej odbudować. Nie ma chwili do stracenia, dlatego niezwłocznie kontaktujemy się z klientem i oferujemy mu pomoc. Może ona polegać na zorganizowaniu lokalu zastępczego i pokryciu kosztów jego wynajmu. Dodatkowo możemy zaproponować zaliczkę, czyli kwotę, która pozwoli zabezpieczyć mienie po szkodzie oraz kupić najbardziej potrzebne rzeczy. Bardzo ważne jest by proces likwidacji szkody zakończył się jak najszybciej wypłatą świadczenia, co pozwoli klientowi odbudować dom.

Partnerem materiału jest LINK4

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki