Chmury zaczną zanikać, a dotychczasowy deszczowy niż znad Ukrainy wycofa się i zastąpi go pogodny wyż znad Norwegii, który w piątek osiągnie swoje maksimum. Później, niestety, zacznie się wycofywać nad Niemcy oraz Francję i znad Finlandii przywędruje głęboki, aktywny niż, na powrót psując pogodę. Zanim to jednak nastąpi, napłynie suche i nieco cieplejsze powietrze.
Pogodne niebo utrzyma się przynajmniej do końca tygodnia. W nadchodzący weekend temperatura wzrośnie w cieniu do 17-19 stopni, tak więc jest na co czekać po 13 dniach chłodów i deszczy. Dziś 12-14 stopni, jutro ciut lepiej, 15 stopni, ale za to dużo mgieł, zwłaszcza w okolicach Częstochowy i Bielska-Białej, sobota słoneczna. Niedziela i poniedziałek ładne, ale już chłodniejsze, odpowiednio 13-14 i 10-12 stopni.
Od trzech dni mamy astronomiczną jesień, która faktycznie nastała o kilka dni wcześniej, przynosząc chłód i deszcz, a w górach śnieg. Złota jesień w tym roku zapowiada się krótka, z nielicznymi w październiku słonecznymi dniami. Z układów barycznych wynika, że niestety napływać będzie chłodne powietrze z północy.
Pierwsze akcenty zimy mogą się pojawić już w listopadzie. W połowie miesiąca może spaść obfity śnieg i to nie tylko w Beskidach. Najczęstsze prognozy wskazują, że w grudniu nastanie prawdziwa śnieżna zima. Styczeń i luty mają być natomiast dość ciepłe i deszczowe, z częstymi gołoledziami. Postaram się na czas ostrzec kierowców, aby zmienili opony.
Zima ma potrwać tylko do marca. Wiosna nastanie wcześniej niż w ostatnich latach. Oby. Jak na razie sytuacja biometeorologiczna z godziny na godzinę ulegać będzie poprawie. To brak słońca przez ostatnie dni, był główną przyczyną złego samopoczucia. Gdy się pojawi, skorzystajmy z jego promieni jak najwięcej. Po opadach deszczu w lasach pojawiły się pierwsze grzyby, a zatem czas ruszyć do lasu.