- Mieszkamy przy drodze wojewódzkiej na skrzyżowaniu trasy Nowy Tomyśl - Wolsztyn i tu nie ma żadnego ograniczenia prędkości - mówią i błagają o pomoc.
- Na razie mamy tyle szczęścia, że nikomu nic się nie stało, ale jak długo jeszcze?! - pytają przerażeni.
Ostatni wypadek tylko spotęgował strach mieszkańców małego domu. - Było po godzinie 22. Już szykowaliśmy się do spania, gdy nagle usłyszałam pisk opon i huk - opowiada pani Ilona. W tym momencie zatrzęsło całym domem. Kobieta zdążyła krzyknąć: "Boże, wypadek", a gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła, że w dom wjechał sportowy ford. - Zanim auto uderzyło w nasz dom, skosiło jeszcze słup ogłoszeniowy i skrzynki pocztowe - opowiada pani Ilona.
Tym razem na szczęście nikomu nic się nie stało i co bardzo ważne, samochód nie wjechał do salonu. Bo i takie historie u Olchów się zdarzają. Ponad rok temu do pokoju rodziny z impetem wpadło osobowe audi. Kiedy auto uderzyło tuż obok bawiących się dzieci, licznik zatrzymał się na 150 km/h. Jak wyjaśnił kierowca, właśnie testował maszynę, którą chciał kupić w autokomisie. Rodzina długo zbierała się po tej tragedii. - Dom był zrujnowany - mówi pan Szymon. - To był prawdziwy koszmar - wspomina tamten dzień pani Ilona. Teraz dom Olchów nawet miejscowi strażacy nazywają "pechowym". - Nie stoi przecież przy samej drodze. Gdyby kierowcy jeździli rozważniej, nie byłoby tych wypadków - mówią małżonkowie i błagają zmotoryzowanych o rozsądek.