- Wczoraj ok. godz. 20.20 ratownicy, którzy penetrowali teren wyrobiska nad ścianą zobaczyli ciała dwóch górników. To był kontakt wzrokowy, nie udało się do nich dotrzeć, tam są zbyt trudne warunki. Ciasno, osypujące się, zaciśnięte wyrobisko, temperatura ponad 40 stopni, wilgotność 70-80 proc. Ratownicy idą z pełnym oprzyrządowaniem, w aparatach oddechowych - relacjonował z samego rana we wtorek Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia. - To był ten moment, kiedy stwierdziliśmy, że oni tam są. Natomiast na pewno tą drogą, którą ratownicy do nich dotarli, wycofanie ciał stamtąd byłoby bardzo trudne, dlatego jest przyjęty nieco inny plan - dodał Jaros.
Przypomnijmy, górnicy zaginęli 18 kwietnia. Początkowo do górników przebijano się ręcznie, trwało to jednak za długo, dlatego podjęto decyzję o drążeniu kombajnem chodnikowym nowego chodnika ratowniczego w kierunku ściany wydobywczej "7". 13 maja wciąż nie było sygnałów od górników, dlatego ratownicy zakończyli prowadzenie nasłuchu i wycofali sprzęt z odwiertu na powierzchnię. Cały czas kontynuowano drążenie kombajnem chodnika ratunkowego. Akcja ratunkowa trwała w sumie dwa miesiące.
Zobacz też: Górnicy nie dają znaku życia. Akcja ratunkowa w kopalni Wujek-Śląsk