W trakcie przeszukiwania rzeki Warty, do której rzekomo wpadła zaginiona Ewa Tylman, znaleziono kilka innych ciał, ale po głównej poszukiwanej nie znaleziono śladu. Czy tym razem sprawa nabierze tempa? 4 grudnia ekipa poszukiwawcza użyła specjalnego sonaru do przeprowadzenia poszukiwań na Warcie. Zarejestrowano wtedy obiekt przypominający ciało człowieka, ale użyta technologia nie pozwoliła wtedy na dokładne oszacowanie jego rozmiarów. Dopiero niedawno, po konsultacji z zagranicznymi służbami, udało się ustalić, że jest to ciało człowieka. Nie wiadomo tylko, czy należy do Ewy Tylman. Dodatkowo znalezione wtedy ciało już się przemieściło i nie wiadomo gdzie znajduje się obecnie.
Piotr Tylman, aktywnie udzielający się na fanpage'u dotyczącym poszukiwań jego siostry nie wini ekipy poszukiwawczej i nadal jest dobrej myśli, że ciało zostanie odnalezione. Informuje też, że służby nie zamierzają zaprzestać poszukiwań.
Brat zaginionej Ewy Tylman oświadcza także, że Ewa Tylman jest zaklasyfikowana do zaginięcia pierwszej kategorii. Oznacza to, że jest osobą, która opuściła miejsce swojego ostatniego pobytu nagle i bez uprzedzenia, w okolicznościach uzasadniających podejrzenie popełnienia na jej szkodę przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności.
Sprawa Ewy Tylman nie jest typowym zaginięciem. Poszukiwania są tak wytrwałe i przeprowadzane tyle czasu, gdyż istnieje osoba podejrzana o powiązanie z jej śmiercią. Jednak z braku dowodów nie można postawić jej zarzutów. Podejrzanym jest Adam Z., jej kolega z pracy. To właśnie z nim była widziana po raz ostatni. Mężczyzna przebywa obecnie w areszcie i nie przyznaje się do winy.