Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", Lech Kaczyński pogodził się z tym, że jego protegowana nie pojedzie na placówkę do Nowego Jorku. Nie oznacza to jednak, że sprawę można uznać za zamkniętą.
Teraz piłka jest po stronie prezydenta, a zemsta może być długotrwała i upokarzająca nie tylko dla samego ministra Sikorskiego, ale i dla całego resortu. Wszystko przez to, że zagranicznym placówkom grozi paraliż - prawdopodobnie przez kolejne miesiące nie uda się powołać ani jednego nowego ambasadora .
- Do końca kadencji zostało półtora roku i, proszę mi wierzyć, jesteśmy w stanie przeciągać podpisywanie nominacji przez ten czas - twierdzi rozmówca "Wprost" w Kancelarii Prezydenta.
W podobnym tonie - już oficjalnie - wypowiada się Piotr Kownacki. - Prawo nie przewiduje żadnych terminów, w którym głowa państwa musi podpisać nominację ambasadorską - podkreśla szef prezydenckiej kancelarii, dając wyraźnie do zrozumienia, że Lech Kaczyński nie będzie spieszył się z wydaniem opinii o protegowanych Radosława Sikorskiego.
Cicha zemsta za Fotygę
2009-07-06
15:18
Polska dyplomacja może stać się ofiarą cichej wojny pomiędzy Radosławem Sikorskim a Lechem Kaczyńskim. Wszystko przez odrzucenie przez MSZ kandydatury Anny Fotygi na ambasadora przy ONZ - teraz prezydent może nie podpisać żadnej nominacji ambasadorskiej do końca kadencji.