Aż strach pomyśleć co by się stało gdyby przechodzące w pobliżu zaparkowanego przez sklepem daewoo kobiety nie spostrzegły przez zamarzające szyby auta odciśniętych rączek dziecka i zapłakanej twarzyczki.
Przerażone natychmiast zawiadomiły policję z Wysokiego Mazowieckiego. Jedna próbowała nawet na własną rękę odnaleźć rodziców maleństwa. Funkcjonariusze zjawili się błyskawicznie, w takiej dramatycznej sytuacji wiedzieli, że liczy się każda minuta. Bez problemy otworzyli samochód i wyciągnęli przestraszoną, płaczącą dziewczynkę. Temperatura na zewnątrz sięgała -10 st. C. i w aucie zrobiło się przeraźliwe zimo.
Przeczytaj koniecznie: Zachodniopomorskie: Korek na trasie Kołobrzeg- Koszalin. Samochody utknęły w zaspach na całą noc. Droga krajowa nr 11 znów nieprzejezdna
Roczna dziewczynka natychmiast została przewieziona do szpitala. Na szczęście skończyło się na strachu. Lekarze stwierdzili, że nie nabawiła się żadnych odmrożeń. Rozpoczęły się też gorączkowe poszukiwania matki dziecka. 29-latka sama zadzwoniła na policję. Po wyjściu z apteki zobaczyła bowiem, że w samochodzie nie ma jej córeczki.
Bezmyślna matka była zdziwiona, że stróże prawa zabrali jej maleństwo. Nie było jej przecież „tylko” pół godziny, bo utknęła w kolejce w aptece, a córka smacznie spała gdy gasiła silnik auta i wychodziła na zakupy.
Policjanci ustalają, czy 29-latka swoim zachowaniem nie naraziła córeczki na niebezpieczeństwo. Niewykluczone, że poniesie konsekwencje nieodpowiedzialności, a nawet usłyszy zarzuty.