To się nie mieści w głowie! Mariusz B. (27 l.) przed godziną 23 jechał przez Ciemne autem bez prawa jazdy. Nagle potrącił rowerzystę, ale zamiast pomóc rannemu, uciekł. Choć nie miał serca dla swojej ofiary, zachował na tyle zimnej krwi, żeby
- w strachu przed konsekwencjami - rozłożyć na części swoje auto, a wrak utopić w stawie w okolicy Radzymina.
- Do zdarzenia doszło 28 września. Mieszkańcy miejscowości Ciemne poinformowali policję o potrąceniu rowerzysty przy ul. Piłsudskiego. Sprawca wypadku odjechał, a ofiara, 53-letni mężczyzna, mimo prób reanimacji, zmarł na miejscu. Zebrane ślady sugerowały, że sprawca mógł się poruszać czerwonym punto - poinformował asp. szt. Tomasz Sitek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wołominie. Od tego czasu śledczy namierzali winnego. Zaczęli szukać pirata drogowego i czerwonego punto. O pomoc prosili w Internecie, policyjnych komunikatach, nawet w kościołach - podczas ogłoszeń parafialnych. Sprawdzili blisko 500 podejrzanych aut. W tym czasie matka zabitego opłakiwała syna, ale też czekała, aż policjanci dorwą bezwzględnego zabójcę jej syna.
Przeczytaj: Tragedia w Przecławiu: Zabił z zazdrości, chciał zemsty za odrzucenie!
- Już myślałam, że nigdy nie dowiem się, kto zabił mojego Andrzeja. Oby teraz sprawiedliwości stało się zadość - mówi ze łzami w oczach Barbara Więcek (78 l.). - Ale informacja o mężczyźnie, który już od miesiąca nie jeździł swoim czerwonym punto, pojawiła się dopiero na początku ubiegłego tygodnia. Tak trafiliśmy na Mariusza B., który przyznał się do udziału w wypadku. Podejrzany nigdy nie posiadał prawa jazdy. Bez wahania wskazał też miejsce, gdzie ukrył samochód - dodaje rzecznik z Wołomina. Wrak leżał na dnie stawu pod Radzyminem!
Mariusz B. został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy, grozi mu do 12 lat więzienia.