Największe osiedle studenckie w Łodzi, zwane Lumumbowem, to 11 ogromnych akademików i tysiące studentów Uniwersytetu Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej i uczelni prywatnych.
Z duszą na ramieniu
W akademikach pojawiły się ogłoszenia: "Dziewczyny! Uważajcie! W lasku przy osiedlu czai się niebezpieczny gwałciciel. Już upolował dwie z nas. Nie wchodźcie do tego lasku. Potraktujcie to ostrzeżenie poważnie. Zadbajcie o swoje bezpieczeństwo".
Wiadomość o zboczeńcu obiegła osiedle lotem błyskawicy. Gwałciciel grasuje w lasku, przez który przechodzi wielu studentów, skracając sobie drogę na zajęcia. Ścieżka otoczona jest krzewami i drzewami. Nietrudno tam się ukryć. Kilka metrów dalej jest przystanek tramwajowy. Wysiadają tam żacy wracający z wykładów. Od kilku dni studentki przechodzą tamtędy z duszą na ramieniu.
- Pracuję do późna w sklepie, w centrum handlowym - opowiada Joanna (21 l.), studentka Wyższej Szkoły Turystyki.
- Do akademika wracam dopiero około godziny 22. Ostatnio z przystanku tramwajowego musi odbierać mnie kolega, bo sama boję się chodzić. Po minach moich koleżanek widać, że wszystkie się boją - dodaje.
Spłoszył go krzyk
- Staram się nie chodzić po zmroku sama. Jeżeli gdzieś wychodzę, to tylko w większym towarzystwie i w dodatku z kolegami - mówi Beata (20 l.), studentka budownictwa.
Sprawę ogłoszeń wyjaśnia policja, bo żadna z napadniętych studentek nie zgłosiła na razie tego faktu.
Niewykluczone, że zboczeńcem, przed którym drżą studentki, jest mężczyzna widziany dwa miesiące temu. Wtedy około drugiej w nocy zaatakował spacerującą kobietę. Przewrócił ją i próbował zgwałcić.
Zboczeńca spłoszył krzyk przechodzącego w pobliżu mężczyzny. Policjantom udało się sporządzić portret napastnika.