- Papież cierpiał z Bogiem i dlatego cierpiał jak Chrystus. Cierpienie bez Boga niszczy. Cierpienie z Bogiem czyni świętym - mówi ks. Marek Dziewiecki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Miłość za cierpienie
Jezus urodził się w warunkach bardzo trudnych, w szopie dla pasterzy i zwierząt. Wkrótce po urodzeniu musiał podjąć wyczerpującą podróż do Egiptu przez pustynię, a następnie doświadczył losu emigranta. Po powrocie do Nazaretu mieszkał w rodzinie cieśli. Prawdopodobnie uczył się również tego zawodu i ciężko pracował od najwcześniejszych lat. Według tradycji św. Józef zmarł, gdy Jezus miał kilkanaście lat. Od tego czasu musiał troszczyć się o siebie i o swoją Matkę.
- Kiedy Jezus zaczął nauczać, spotykał się z powszechnym niezrozumieniem. Był często odrzucany. Mieszkańcy Nazaretu chcieli go strącić ze skały za to, że powiedział, że jest Synem Bożym - opowiada ksiądz Dziewiecki. Ewangelie przekazują, że Jezus cierpiał z powodu swoich współziomków. Płakał nad losem Jerozolimy.
Sprawdź: Kanonizacja Jana Pawła II. Wszyscy mówiliśmy do papieża Wujku
- Jezus był Bogiem, wiedział więcej niż osoby z Jego otoczenia i nie był przez nie rozumiany. Z pewnością było to źródłem cierpienia. Szczytem cierpienia było niesłuszne oskarżenie, skazanie na okrutną śmierć na krzyżu i wykonanie tego wyroku. Nikt ani wcześniej, ani potem nie był tak sponiewierany jak Jezus, ponieważ za dobro i miłość, jaką obdarzał ludzi, został przez nich tak okrutnie potraktowany - tłumaczy duchowny. - Mimo tych cierpień Jezus nie przestał nigdy kochać człowieka - nawet na krzyżu mówił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią".
Zahartowany w bólu
W wieku 9 lat Karol Wojtyła stracił matkę, w wieku 14 lat jedynego brata, a w wieku 21 lat - ojca. Bardzo wcześnie więc musiał zacząć na siebie zarabiać i był pozbawiony pomocy najbliższych osób. W dodatku czas młodości Karola to czas okupacji niemieckiej, a potem sowieckiego terroru.
- Bycie księdzem w czasach komuny nie było łatwe, zwłaszcza jeżeli się było osobą myślącą, a taką był z pewnością ks. kard. Karol Wojtyła - mówi ks. Marek Dziewiecki. - Wszechobecna indoktrynacja siała spustoszenie w umysłach ludzi, także katolików. Było to źródłem wielu cierpień tych, którzy byli świadomi, do czego ten system prowadzi - dodaje. - Można powiedzieć, że od roku 1981 aż do śmierci Jan Paweł II doświadczał permanentnego ukrzyżowania swojego ciała - było to widoczne dla wszystkich, zwłaszcza pod koniec życia papieża, a wielu, nie rozumiejąc tego, przysparzało mu cierpień - wyśmiewając go - często publicznie - byli to także Polacy - zaznacza ks. Dziewiecki.
Z winy człowieka
Ciężka choroba i ogromne cierpienie fizyczne Jana Pawła II były w dużym stopniu konsekwencją ran odniesionych podczas zamachu 13 maja 1981 roku. Za niewinnym cierpieniem jednego człowieka kryje się, jak w przypadku papieża z Polski, wina innego człowieka. W tym przypadku jest to wina zamachowca oraz tych, którzy zlecili mu zabicie papieża.
Przeczytaj też: Co to jest TRIDUUM PASCHALNE, kiedy się zaczyna, jak przebiega
- Jezus przyjął krzyż i cierpienie, bo chciał być ostatnim ukrzyżowanym na tej ziemi. Zostawił nam w testamencie przykazanie miłości Boga i bliźniego. Gdzie ludzie odnoszą się do siebie z miłością, tam znikają krzyże i cierpienia. A te, które jeszcze pozostają, nie przytłaczają nas, gdyż radość z trwania w miłości jest większa od ceny, jaką czasem przychodzi nam płacić za to, że kochamy. Wiemy, że największą cenę zapłacił ten, kto był najbardziej niewinny - czyli ukrzyżowany Jezus. - Jan Paweł II był wiernym świadkiem Jezusa. Dla papieża Polaka miłość do Boga i człowieka była ważniejsza niż cierpienie - stwierdza duchowny.
Wszyscy cierpimy
Jan Paweł II jest autorem słynnych słów: "Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa". - Życie każdego człowieka, nawet gdy on sobie nie zdaje z tego sprawy, jest powtórzeniem życia Jezusa także w kwestii cierpienia - tłumaczy ksiądz Marek Dziewiecki. - Znajomość cierpienia Jezusa i poddanie swojego życia woli Boga nadaje sens cierpieniu człowieka. Ten, kto odrzuca osobę Jezusa, traci poczucie sensu własnego cierpienia i własnego życia, które w efekcie go przygniata.
Teologowie twierdzą, że człowiek jest tyle wart, ile wycierpiał. Cierpienie nas uczłowiecza, czyni nas wrażliwymi na cierpienie innych, pomaga nam wyjść z własnego egoizmu, otwiera na miłość. - Przeciętny człowiek boi się cierpienia i je odrzuca. Jan Paweł II cierpienia się nie bał. Podejmował je z Chrystusem aż do końca swojego życia - twierdzi duchowny.