"Super Express": - Kanclerz Angela Merkel zapowiada, że Gruzja wkrótce dołączy do państw członkowskich NATO. Jest to dość jednoznaczne stanowisko w tej sprawie kraju ze starej Unii, która do tej pory unikała tego typu deklaracji. Co skłoniło Merkel do zmiany zachowania?
Aleksander Kwaśniewski: - Wydaje mi się, że w tym wypadku przekonują fakty, czyli to, co Rosjanie zrobili w Gruzji. Odpowiedzieli na problemy tam zaistniałe w sposób bardzo ostry, militarny, nieliczący się z opinią międzynarodową. Rosjanie użyli radykalnych środków wobec niewielkiego kraju. Były to środki nieadekwatne do sytuacji i sądzę, że to jest pierwsze, co przekonało Zachód do zaostrzenia stanowiska. Po drugie, politycy muszą liczyć się z reakcją opinii publicznej we własnych krajach. A zarówno francuska opinia publiczna, jak i niemiecka zdecydowanie potępiły postępowanie rosyjskie wobec małej Gruzji. Po trzecie, wydaje mi się, że poszukując rozwiązań politycznych, to rozszerzenie NATO wobec Gruzji i Ukrainy - które zostało już zapowiedziane w Bukareszcie - po prostu powinno stać się faktem. Dlatego, że NATO oznacza więcej bezpieczeństwa, ale także obecność w NATO powściąga władze, które są członkami Sojuszu przed działaniami nieodpowiedzialnymi. Mówiąc wprost, gdyby Gruzja była w NATO, to ten nieopatrzny i nieroztropny krok uczyniony przez Saakaszwilego nie mógłby mieć miejsca. To jest gwarancja dla obu stron. Stąd, moim zdaniem, bierze się ta zmiana stanowiska Zachodu.
- Czy sądzi pan, że ta zmiana mogła być wynikiem działania Lecha Kaczyńskiego?
- Na pewno to zdecydowane i jednoznaczne stanowisko części krajów UE: Polski, Estonii, Litwy, Łotwy, miało znaczenie. Ale zapewne nie miało znaczenia przesądzającego. Zdecydowanie istotniejsze w tym wypadku jest to, że brak odpowiedzi Unii Europejskiej byłby traktowany jako jej słabość - odejście od wartości. I właśnie to zadecydowało.
- Popełniono błąd, nie przyznając Gruzji w Bukareszcie planu członkostwa w NATO?
- Moim zdaniem tak. Sytuacja polityczna w Gruzji jest o tyle inna od Ukrainy, że w tym państwie przeprowadzono już z wynikiem pozytywnym referendum w tej sprawie. Tu nie było barier. W odróżnieniu od Gruzji Ukraina na przykład stoi wciąż przed politycznymi decyzjami wewnątrz państwa. Moje i nasze polskie doświadczenie i doświadczenie NATO-wskie pokazuje, że rozszerzenie paktu, choć nie podoba się Rosji, działa niezwykle stabilizująco na sytuację w tych krajach, które do NATO wstępują.
- Czy nie zajmując jednoznacznego stanowiska w sprawie Gruzji, Unia nie okazała swej słabości?
- W moim przekonaniu ostatecznie okazała się organizacją solidarną. Najlepszym tego dowodem była misja Sarkozy'ego. Prawdą jest, że UE nie ma mechanizmów do tworzenia wspólnej polityki europejskiej. Ale gdy spojrzymy na skutki jej działania, to przecież zobaczymy, że to właśnie Sarkozy doprowadził do podpisania porozumienia między Unią Europejską a Rosją. To jest ważniejsze niż niezborność, jaką Unia Europejska wykazała na samym początku.
Aleksander Kwaśniewski
prezydent Polski w latach 1995-2005. Ma 54 lata