Ciężarna żona umarła na jego rękach

2009-10-09 5:00

Gdy Przemysław Ochnik (31 l.) dowiedział się, że jego Kasia (†24 l.) nosi pod sercem ich dziecko, omal nie oszalał ze szczęścia. W ciągu kilku sekund stał się jednak wyjącym z rozpaczy nieszczęśliwcem. Na jego oczach pijany kierowca Waldemar W. (42 l.) starł z drogi jego szczęście. Ciężarna Katarzyna umarła w ramionach ukochanego.

Przemysław - jeszcze do niedawna uśmiechnięty i zadowolony z życia budowlaniec - wciąż nie potrafi objąć rozumem ogromu tragedii. Wmawia sobie, że jego Kasia i pięciomiesięczne maleństwo w jej brzuchu żyją… - Zaraz wróci z pracy. Przecież mamy wizytę u ginekologa - szepcze do siebie męż-czyzna, jest zupełnie nieobecny.

Był wieczór, kiedy Katarzyna musiała jechać do pracy. Spokojna i pracowita kobieta wsiadła więc na rower. Droga przed nią była daleka, bo musiała jechać aż na drugi koniec Łukowa (woj. lubelskie). Pan Przemysław uznał, że samej jej nie puści. Bał się o ukochaną i dziecko, bo na drodze był spory ruch.

Jechał przodem, gdy doszło do najgorszego. - Kasiu, uważaj! - zdążył jedynie krzyknąć, gdy ciemne auto sunęło wprost na nich. Kierowca luksusowego mercedesa jadącego z przeciwka postanowił wyprzedzić inne auto. Tego, co było potem, zbolały mężczyzna nie zapomni do końca życia. Huk, głuchy jęk i ryk motoru auta, które po uderzeniu w rowerzystkę gwałtownie przyspieszyło.

Ciało Katarzyny spadło z maski wozu po 100 metrach. - Czułem jeszcze bicie ich serc. Tylko przez chwilę. Straciłem żonę i dziecko. Straciłem wszystko - zanosi się łzami.

Policjanci momentalnie ustalili, dokąd uciekł samochód. Stał na podwórku jednej z posesji jeszcze na światłach. Krew na masce nie zdążyła nawet zakrzepnąć. Właściciel auta, wartego ok. 100 tys. zł, był pijany - 1,8 promila alkoholu we krwi.

Kierowcy za spowodowanie tego koszmarnego wypadku grozi 12 lat odsiadki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają