- Ania poprosiła Jarka, by kochał dzieci za ich dwoje - mówi znajoma aktorki. Potem był ksiądz z ostatnim namaszczeniem. Ania przygotowywała się na śmierć. Nie ukrywała, że pojednała się nawet z Bogiem. - Wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem, chodzimy co niedziela na kawę - mówiła w "Vivie!". Jednocześnie miała wielkie marzenie. - Jeszcze chcę trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się uda! Niestety, nie udało się jej wygrać z chorobą. W niedzielę Ania odeszła. Zmarła około godziny 15 w swoim domu w Gdyni. Najtrudniej będzie to zrozumieć jej dzieciom, które tak bardzo ją kochały. Gdy leżała w szpitalu, rysowały jej laurki. Teraz jednak Jarek zadbał o to, aby w czasie załatwiania wszystkich formalności pogrzebowych dzieci były z dziadkami.
Niestety Anna Przybylska i Jarosław Bieniuk nie zdążyli wziąć ślubu. Przybylska nie ukrywała, że małżeństwo nie było jej potrzebne do szczęścia. - Najważniejsze jest zaufanie, a my to mamy - mówiła.
Przybylska i Bieniuk mają trójkę dzieci. Oliwkę, Szymona i Jana. Najstarsza pociecha ma 12 lat, najmłodsza zaledwie 3 latka. Dzieci podczas śmierci mamy były u dziadków, zaś przy łóżku Ani czuwała jej mama i Jarek. Ania pożegnała się z dziećmi, a ukochanego poprosiła, by się nimi zajął.
Przybylska, choć była gotowa na śmierć, pojednała się z Bogiem, to nie chciała umierać. Walczyła do końca, a wszyscy liczyli na cud. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Choć Ania specjalnie szybko zaszła w ciążę, by nie osierocić dzieci los chciał inaczej. najmłodszy Jan ledwo będzie pamiętał mamę...
Polecamy: Anna Przybylska: w mojej rodzinie wszyscy umierali na raka. Ostatni wywiad z aktorką! Tylko na Se.pl