W rozmowie z "Super Expressem" w 2007 roku szef polskiego rządu dzielił się swoimi wspomnieniami o 13 grudnia 1981 roku. Premier przyznał, że jako zaledwie 24-letni dziennikarz i działacz Solidarności czuł przede wszystkim strach. Bał się o swoją żonę Małgosię, z którą zaledwie trzy lata wcześniej wziął ślub cywilny i mamę Ewę.
- 13 grudnia tuż po północy wyszedłem z sali BHP Stoczni Gdańskiej, gdzie obradowała - ostatni raz, jak się wkrótce miało okazać - Komisja Krajowa Solidarności. Byłem wówczas dziennikarzem solidarnościowego tygodnika "Samorządność". Padał śnieg, szedłem do domu, myśląc o zbliżającej się Wigilii. 12 godzin później, obserwując z okien tramwaju czołgi i kolumny ZOMO, zastanawiałem się, jak przedostać się do Stoczni - ujawnił Tusk przed czterema laty.
- Nie wiedziałem, co oznacza tak naprawdę stan wojenny, ale na wszelki wypadek mocno wyściskałem Gosię, potem pojechałem pożegnać się z mamą, zakopałem w pobliskim lesie kilka paczek "bibuły" i ruszyłem z moim przyjacielem Wojtkiem Dudą pod drugą bramę Stoczni. Nie była jeszcze otoczona przez ZOMO, więc bez trudu przedostaliśmy się na jej teren, gdzie garstka stoczniowców, pracowników Solidarności i studentów próbowała zorganizować centrum dowodzenia akcją protestacyjną - dodał premier.
12 grudnia 1981 Donald Tusk dowiedział się, że będzie ojcem
Tusk nigdy nie żałował, że 13 grudnia został w Stoczni Gdańskiej. Razem z Dudą zbierał wtedy nazwiska internowanych i przekazywał je rodzinom.
Jak podaje portal salon24.pl dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego żona obwieściła Tuskowi, że jest w ciąży. W 1982 roku przyszło na świat pierwsze dziecko Tusków, syn Michał.