Jak mówi w rozmowie z "Super Expressem" rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak, kierowany przez szefa resortu Jerzego Millera (59 l.) zespół 34 specjalistów z zakresu lotnictwa jest już w zaawansowanej fazie prac, a przygotowany przez siebie raport upubliczni w lutym.
Czy polski raport ujawni prawdę o smoleńskiej katastrofie? Choć prace nad dokumentem odbywają się w ścisłej tajemnicy, już dziś jesteśmy w stanie przedstawić jego najważniejsze założenia.
- ROSJANIE TEŻ WINNI
Eksperci twierdzą, że w przeciwieństwie do przedstawionych przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przyczyn katastrofy tupolewa, nasze wnioski będą mniej jednostronne. A przyczyn tragedii nie będziemy upatrywać tylko w decyzjach pilotów, ale również w działaniach rosyjskiej obsługi naziemnej.
Przeczytaj koniecznie: Rząd Tuska dogadał się z Putinem, by uznać lot do Smoleńska za cywilny?
- Polski raport nie będzie drastycznie różny od tego, co przestawili Rosjanie. Jednak dołączone zostaną uwagi naszej strony, tak aby stanowiły uzupełnienie wniosków MAK - tłumaczy mjr Michał Fiszer (49 l.), ekspert lotniczy.
- MOSKWA KAZAŁA LĄDOWAĆ
Jego zdaniem polscy specjaliści będą chcieli wyjaśnić wszystkie kwestie związane z zachowaniem kontrolerów lotu. To znaczy, czy był na nich wywierany nacisk, aby prezydencka maszyna lądowała w Smoleńsku, ile osób znajdowało się w wieży kontroli lotów i z kim konsultowane były wszystkie decyzje.
Bowiem jak twierdzi Edmund Klich (65 l.), polski ekspert przy rosyjskiej komisji MAK, kontrolerzy na chwilę przed tragedią mieli się kontaktować z tajemniczym generałem. "Towarzyszu generale, do trawersu podchodzą. Wszystko włączone i reflektory na dzień. Wszystko włączone". Kto to jest generał? Powinno to zostać wyjaśnione - mówił kilka dni temu.
- LOTNISKO NIESPRAWNE
To jednak niejedyne wątki, które znajdą się w polskim dokumencie. Znajdą się w nim pominięte przez Rosjan kwestie dotyczące złego stanu technicznego lotniska oraz jego wyposażenia, a także braku reakcji kontrolerów na obniżanie lotu przez pilotów Tu-154.
- POLACY CHCIELI "ODEJŚĆ"
Polska strona będzie też dążyć do obalenia postawionej przez MAK tezy, że załoga prezydenckiego samolotu nie podejmowała próby tzw. odejścia od lądowania w Smoleńsku. Jak wczoraj poinformował płk Mirosław Grochowski, wiceprzewodniczący komisji, zapisy z czarnych skrzynek sugerują, że takie starania były podejmowane. Aby wyjaśnić tę sprawę do końca, polscy prokuratorzy chcą poprosić Rosjan o ponowne odsłuchanie fragmentów oryginałów czarnych skrzynek.
- ROSJANIE OSTRZEGALI
Jednak zdaniem Wojciecha Łuczaka z miesięcznika "Raport", mimo wszystkich zastrzeżeń wobec Rosjan, polski raport i tak może okazać się gorzki do przeł-knięcia. - Już jesienią 2009 roku Polska otrzymała informację, że ze względu na zły stan techniczny podsmoleńskie lotnisko zostanie zamknięte.
Jeśli więc ktoś decyduje się na lądowanie na niesprawnym obiekcie, musi się liczyć z konsekwencjami. W obliczu takiej niefrasobliwości nieprawidłowości po stronie kontrolerów schodzą na drugi plan - tłumaczy.
KOMISJA JERZEGO MILLERA
Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Na jej czele stoi minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller (59 l.). Oprócz niego w skład wchodzą też eksperci badający wypadki wojskowe oraz cywilne, a także prawnicy specjalizujący się w międzynarodowym i polskim prawie lotniczym, zawodowi piloci w liniach pasażerskich, pracownicy obsługi pasażerskich portów lotniczych oraz osoby zajmujące się tematyką bezpieczeństwa w transporcie lotniczym. Łącznie komisja liczy 34 osoby.
ROSJANIE UTRUDNIAJĄ NASZE ŚLEDZTWO
Śledczy pracujący nad polskim raportem określającym przyczyny katastrofy Tu-154 nie mają łatwego zadania. Problemem jest bowiem współpraca z Rosjanami. Upublicznione w ostatnich dniach przez polską komisję uwagi do raportu MAK zawierają kilkadziesiąt wniosków z prośbą o dostęp do dokumentów czy analiz, które zostały bez odpowiedzi lub też udzielone odpowiedzi nie były wystarczające.
W najbliższych dniach kluczową sprawą będzie uzyskanie możliwości ponownego zbadania zapisów czarnych skrzynek znajdujących się w posiadaniu Rosjan. Jeżeli Rosjanie nie wyrażą zgody na udział polskich biegłych w tym badaniu, wówczas polska prokuratura po raz kolejny wystąpi o "wypożyczenie" czarnych skrzynek. Polacy bowiem do tej pory dysponują jedynie kopią zapisów rejestratorów załogi tupolewa.