Do skonstruowania ładunku wybuchowego, który 45-latek chciał podłożyć w samochodzie pod Sejmem, potrzebna jest saletra. Okazuje się, że po sprawie Breivika jej sprzedaż jest poddana ścisłej kontroli. Brunon K. znalazł jednak dostawcę - tego samego co norweski zamachowiec. Nie był jednak tak ostrożny. Zamówienia składał dość regularnie i to wzbudziło podejrzenia u handlarza. Domyślał się, że klient magazynuje saletrę. Kiedy dostał od Brunona K. kolejne duże zamówienie, nie czekając zgłosił się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. O wszystkim opowiedział funkcjonariuszom.
Ci szybko sprawdzili, że u tego samego dostawcy zaopatrywał się Breivik. To dla oficerów ABW było kolejnym dowodem na planowany zamach. Od kilku miesięcy obserwowali już bowiem krakowskiego wykładowcę. Brunon K. nie dostał już ostatniego zamówienia.
9 listopada został zatrzymany za przygotowywanie ataku terrorystycznego na najważniejsze osoby w państwie. 45-latek nadal nie przyznaje się do winy - potwierdził tylko, że organizowała szkolenia na temat środków wybuchowych i kupował broń.
Co jeszcze łączy BRUNOBOMBERA i Breivika? Kupowali BOMBY u tego samego POLAKA
Wiadomo już, że to Andres Breivik, norweski terrorysta, miał zainspirować Brunona K. do przygotowania zamachu na polskie władze. Teraz okazuje się, że niedoszły zamachowiec z Krakowa dobrze sprawdził, jak działał jego idol - dowiedział się nawet, gdzie kupował materiały wybuchowe i sam postanowił się tam zaopatrzyć. To dostawca z Polski pisze FAKT.