Jak wynika z sondy "Super Expressu", mało kto z nas tak naprawdę w ostatnim czasie widział podwyżkę. Skąd więc takie dane? - Wzrost przeciętnego wynagrodzenia wynika przede wszystkim ze zmiany metodologii GUS stosowanej do jego wyliczania. Na średni wzrost pensji największy wpływ mają wypłaty premii rocznych w górnictwie. To jednorazowa sprawa, która nie pokazuje prawdziwej sytuacji Polaków. Niestety, ale nie stajemy się coraz bogatsi - wyjaśnia ekonomista Marek Zuber.
Tyle zarabiają Polacy
Obecnie płaca minimalna, czyli najniższa pensja, na jaką może liczyć pracownik zatrudniony na etacie, wynosi 1500 zł brutto. Natomiast przeciętne wynagrodzenie w styczniu wyniosło 3666 zł.
Sebastian Pawłowski (35 l.) z Warszawy, pracuje dorywczo:
- To jest jakaś totalna abstrakcja. Żeby zarobić jakieś 2-3 tys. złotych miesięcznie, muszę pracować w trzech miejscach. Ceny są tu jak w Unii, ale płace jak w Rosji.
Joanna Piskorska (25 l.) z Kołobrzegu, sprzedawca:
- Nie wiem, skąd się wzięły te wyliczenia. Moja pensja nie wzrosła ani o złotówkę. Moi znajomi też nie zarabiają więcej niż przed rokiem. Wręcz przeciwnie!
Andrzej Kozłowski (50 l.) z Koszalina, kierowca:
- Ostatnią podwyżkę dostałem, jak jeszcze pracowałem w państwowej firmie, a to było za komuny. Potem to już zaliczyłem raczej kilka obniżek pensji.
Robert Panek (20 l.) z Warszawy, konserwator :
2- Nie wydaje mi się jednak, żeby można było mówić o jakichś zauważalnych podwyżkach płac. Przynajmniej ja tych 8 procent nie widzę.
Agnieszka Dłubek (40 l.) z Wrocławia, kosmetolog:
- To kompletna bzdura. Już nie pamiętam nawet, co to znaczy podwyżka. Nie dostałam i nie dostaję żadnej podwyżki.
Piotr Sawicki (53 l.) z Siedlec, budowlaniec:
- Dziwi mnie, że GUS podał dane procentowe, jakobym miał więcej zarabiać. Nic podobnego. My, szarzy pracownicy, nie dostaliśmy nawet grosza.
Iwona Czyżyk (41 l.) z Warszawy, sprzedawca:
- Pensje wzrosły o 8,1 proc.? To wychodzi na to, że coraz lepiej nam się powodzi. To bardzo ciekawe, bo jedyne podwyżki, które zauważyłam, to podwyżki cen w sklepach.
Andrzej Budniak (55 l.) z Bydgoszczy, budowlaniec:
- Moja pensja nie drgnęła od lat. Firmy mają coraz większe koszty i nie podwyższają pensji pracownikom. Nasze podwyżki zżerają podatki i niebotycznie drogie paliwo.
Patrycja Przygoda (24 l.) ze Szczecina, fryzjerka:
- Byłabym bardzo zadowolona, gdybym mogła potwierdzić, że i moja pensja wzrosła o tak dużo. Ale tak nie jest. Głupoty opowiadają ci politycy.
Mariusz Ostój (39 l.) z Warszawy, ratownik:
- Kompletna bzdura. Takie wyliczenia mogą jedynie irytować ludzi, którzy w większości podwyżek swoich pensji nigdy nie dostali.
Krzysztof Nawrocki (28 l.) z Wrocławia, handlowiec:
- Odkąd pracuję, nie dostałem podwyżki. Jak oni to wyliczają i kogo biorą pod uwagę? Na pewno nie nas, szarych ludzi.
Emilia Sikora (55 l.) z Krakowa, kontroler jakości:
- Nie mam pojęcia, skąd Główny Urząd Statystyczny wytrzas- nął te dane. Ja już nawet nie pamiętam, kiedy miałam ostatnią podwyżkę pensji.
Michał Mądrzak (37 l.) z Wrocławia, budowlaniec:
- Że co? Że niby nasze pensje w ciągu roku wzrosły o ponad 8 proc.? Podwyżki to nikt nie dostaje. Skąd oni to biorą?! To oburzające.
Agnieszka Grzegrzółka (27 l.) z Warszawy, recepcjonistka:
- Ani ja, ani nikt z mojego otoczenia nie zauważyliśmy, żeby nasze pensje rosły. Liczenie średniego dochodu w Polsce jest bezsensowne.
Paweł Krupnicki (27 l.) z Gdańska, handlowiec:
- To bzdura, wkurzam się, gdy słyszę takie niedorzeczności. 8 proc. podwyżki to marzenie dla wielu Polaków, w tym dla mnie.