Jan Rokita z posła przerodził się w felietonistę. Z polityką nie stracił jednak kontaktu - w końcu jego żona Nelli to jedna z najbarwniejszych postaci w PiS. Swoim czytelnikom Rokita poskarżył się, jak to żona jadąc na dworzec nie chciała zabrać go sejmowym samochodem, tłumacząc, że "marszałek zakazał przejazdów z rodzinami".
Perspektywa przejażdżki tramwajem, autobusem czy taksówką za kilkanaście złotych wydała się Rokicie chyba zbyt straszna, bo wydany przez marszałka zakaz uznał za absurdalny.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nie chciał komentować sprawy, ale sprytnie dopiekł byłemu partyjnemu koledze.
- Wolałbym nie mówić wszystkiego, bo musiałbym powiedzieć, jakie rachunki zostały po Janie Rokicie za korzystanie z sejmowych samochodów - powiedział Komorowski. Na pytanie dziennikarza, jakie rachunki, marszałek odpowiedział tylko tajemniczo "poważne".