Chłopiec wyszedł przez okno, dobrze, że mieszkanie jest na parterze, w koszulince i boso. Było już ciemno jak zauważył go kierowca. To on powiadomił policję. Po kilkudziesięciu minutach policjanci namierzyli mamusię. Lubego nie znalazła. Może dlatego, że miała w sobie 2 promile alkoholu? Może dlatego nie pamiętała, że zostawiła dwójkę dzieci samych sobie; wspomnianego 8-latka i 1,5-roczną córkę. W słownik ludzi kulturalnych brakuje pojęcia na kulturalne określenie takiego „macierzyństwa”. Zacytujmy więc, co gliwicka policja podała (27 czerwca) w komunikacie: „Z uwagi na zaistniałe okoliczności interweniujący policjanci podjęli kroki związane z przekazaniem małoletnich pod opiekę innym członkom rodziny lub w przypadku ich braku, przekazaniem dzieci tymczasowej rodzinie zastępczej. Ostatecznie dzieci trafiły pod opiekę ojca, który mieszkał w sąsiedniej miejscowości”.
Dziecko wybrało się na poszukiwania rodzicielki we wsi Trachy, w powiecie gliwickim, w gminie Sośnicowice. Gdy mamusia wytrzeźwieje, to usłyszy zarzut narażenia swych dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej kara do 5 lat więzienia.