Całe swoje psie życie czteroletnia Rasta spędziła na złomowisku w Gubinie przy ul. Kaliskiej. Dbał o nią właściciel placu, była też oczkiem w głowie jego pracowników. Do czasu. Pewnego dnia posesję zajął komornik. Wraz z psem!
Nieruchomość została zlicytowana, jednak nowy właściciel nie chciał słyszeć o psie. No i opieka nad kundelkiem spadła na barki komornika, bo według prawa Rasta pozostawała ,,ruchomością stałą" przynależną do posesji. Tyle że "ruchomość" wołała jeść i generowała koszty. I komornik Robert Hański miał kłopot. Postanowił działać. Wystawił psa na licytację z ceną wywoławczą 15 złotych.
- W sensie prawnym było to najprostsze rozwiązanie. Zamieściłem stosowne ogłoszenie, sądziłem, że szybko znajdzie się nabywca, a tymczasem niechcący wywołałem burzę - tłumaczy Hański.
Zobacz też: Komornik zabrał ciągnik za długi sąsiada! Dramat rolnika z Mazowsza
Internauci w swych komentarzach nie zostawili na komorniku suchej nitki. Była wśród nich Agnieszka Maternik, która współpracuje z fundacją "Ratujmy kundelki". Zgłosiła się do kancelarii komorniczej z głębokim postanowieniem: "Nie wyjdę bez Rasty!". I dopięła swego - komornik odstąpił od licytacji.
Rasta jest wreszcie bezpieczna, choć bardzo nieufna wobec ludzi. - Po ostatnich przejściach to psychiczny wrak - mówi pani Agnieszka. Ale zapewnia, że teraz suczka szybko dojdzie do siebie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail